Podczas piątkowego (17 marca) spotkania z mieszkańcami Bytomia Donald Tusk był pytany m.in. o reparacje wojenne od Niemiec, których domaga się Polska. Pytanie zadał mężczyzna, którego przodkowie – jak opowiadał - zostali wysłani na roboty przymusowe. Pytający zarzucał politykom PO, że wyśmiewają starania o reparacje. Tusk odpowiadał, że nie wypowiadał się w sposób ironiczny o reparacjach i się z nich nie śmieje, śmieje się natomiast z działań obecnego rządu w tej sprawie, a jego ugrupowanie przed wieloma laty poparło pierwszą uchwałę w sprawie reparacji. - Ja przecież wiem, że jeśli PiS wysyła Mularczyka, żeby załatwiał reparacje, to PiS dobrze wie, że z tego nic nie będzie – mówił lider PO.
W toku dyskusji z mężczyzną zadającym pytanie, Tusk wyraził wątpliwość, dlaczego miałby w ogóle otrzymać reparacje. - Pan mówi, że nawet nie chodzi o to, żeby pan dostał te reparacje. Pan w ogóle z jakiej paki miałby dostać reparacje wojenne, panie - zwrócił się do mężczyzny lider PO. Tusk zapowiedział też, że jeśli będzie w jakimś wymiarze odpowiadał za przyszły rząd, uzyskane zostaną od Niemiec świadczenia na rzecz wciąż żyjących Polaków, ofiar niemieckiej agresji z okresu II wojny światowej. - Uważam, że to jest do zagrania i do wygrania; tylko to trzeba umieć załatwić – oświadczył.
Do wypowiedzi Tuska w poniedziałkowej "Rozmowie Dnia" w TVP3 Łódź odniósł się wicepremier Gliński. - Tak odpowiada menel na sprawy bardzo ważne i poważne. Z takiego powodu, panie przewodniczący, że pan, który o to pytał jest członkiem polskiej wspólnoty. A polska wspólnota polityczna, kulturowa, narodowa, doznała od Niemiec straszliwych zbrodni, co na wiele lat pozbawiło nas możliwości rozwojowych. Co spowodowało, że straciliśmy olbrzymie zasoby kulturowe, materialne, a także szanse rozwojowe straciły kolejne nasze pokolenia – podkreślił szef resortu kultury i dziedzictwa narodowego.
Wicepremier Gliński przekonywał, że rząd Zjednoczonej Prawicy jest pierwszym polskim rządem, który do tematu reparacji podszedł w sposób "profesjonalny i właściwy". Jak mówił, zaczęto od analiz naukowych i trwających pięć lat opracowań raportu.
Zdaniem Glińskiego, także przez błędy polityczne popełnione w III RP, w tym Donalda Tuska, Polska rozwijała się w sposób zależny od Niemiec. - To nie my sprzedawaliśmy polskie stocznie, tylko obecna opozycja. To nie my przekreśliliśmy możliwość rozwojowe Polski, układając się z naszym zachodnim sąsiadem co do rozwoju zależnego. To nie my godziliśmy się na taką podrzędną rolę Polski. My zawsze mówiliśmy, że Polska musi budować własną siłę, także gospodarczą, także militarną - dodał.
Podkreślił, że bez suwerennej polityki Polska nie będzie miała szans rozwojowych. - My nie chcemy jeździć do Niemiec na tzw. szparagi, my nie chcemy budować lotnisk w Berlinie, tylko w Polsce, bo one są nam tutaj w Polsce potrzebne – zaznaczył.