"Super Express": - Politycy Nowoczesnej chcą zbudować w Warszawie pomnik Tadeusza Mazowieckiego, a później chcą, by powstał także most jego imienia.
Prof. Jan Żaryn: - Niewątpliwie był to premier rządu, który miał olbrzymie możliwości i choć zapewne nie wszystkie te możliwości wykorzystał, to jednak jako pierwszy powojenny premier niepochodzący z nadania Moskwy jest godny upamiętnienia. Nawet jeżeli nie mam pozytywnego zdania na temat pracy rządu Mazowieckiego. Nie mogę mu jednak odmówić pewnych zasług i pamięci w postaci pomnika.
- I mostu.
- Niezależnie od imienia na pewno kolejny w Warszawie się przyda. I jeżeli to przyspieszy jego budowę, niech będzie Mazowieckiego! Choć wiem, że gruba kreska, wbrew jego intencjom, stała się synonimem uwłaszczenia nomenklatury, przeniesienia złych PRL-owskich zjawisk w III RP i bezkarności ludzi dawnego systemu. Ale nie można o to obwiniać wyłącznie jego.
- Pojawi się dyskusja, że kolejny pomnik dzieli Polaków, tym razem na prawicy?
- Dzisiejsza opozycja mówiła to przy okazji pomnika Lecha Kaczyńskiego. I przepraszam, że to powiem, ale w ich szeregach trudno odnaleźć osoby ceniące posługiwanie się logiką. Stąd utrudnia to jakikolwiek dialog w sprawach takich, jak budowanie wspólnoty przez zgodę na symbole mogące nas do siebie zbliżać, pomimo wielu różnic. I mam wrażenie, że tzw. prawa strona jest w tej kwestii o wiele bardziej logiczna i znacznie umiejętniej podchodzi do takich spraw. To nie prawica jest w dzisiejszej Polsce szczególnie zacietrzewiona i tworząca podziały.
- Jak pan sądzi, skąd ten dość nagły pomysł z pomnikiem?
- Szukają czegoś w rodzaju mitu założycielskiego. Próbował to robić już Bronisław Komorowski, wykorzystując do tego rocznicę wyborów kontraktowych z 4 czerwca 1989 roku. To nie mogło się jednak udać, bo było właśnie sprzeczne z logiką!
- Dlaczego?
- Skoro lewicowa albo liberalna część polskiej sceny politycznej nieustannie podkreśla, że ich hasłami jest "patrzenie w przyszłość", "róbta co chceta", nieoglądanie się za siebie, to jak można nagle sobie zaprzeczać i fetować przeszłość w stopniu niemal takim, jak robi to prawica? Siłą rzeczy w oczach wielu osób musi sprawiać to nieszczere wrażenie, nawet farsowe. To brutalne, ale jeżeli traktuje się użytkowo dziedzictwo i historię, to przestaje ono być autentycznym przeżyciem.
- Myślę, że dla ludzi Nowoczesnej i PO bynajmniej nie użytkowo, ale realnie Tadeusz Mazowiecki może być autorytetem.
- Zapewne tak, ale na ile poznaliśmy już Ryszarda Petru, to wystarczająco udowodnił, że warstwa kulturowo-historyczna nie jest czymś, co jest mu potrzebne do życia i wiedzę o czym szczególnie sobie ceni. Chyba że może być właśnie użyta do czegoś, co przyniesie konkretne zyski.
Zobacz także: Janusz Korwin-Mikke: Historia kołem się toczy