- Orzeczenie uznaję za głęboko niesprawiedliwe i niesłuszne - komentował na gorąco pełnomocnik Gawłowskiego Roman Giertych. Żona Stanisława Gawłowskiego do końca miała nadzieję, iż sąd pozytywnie rozpatrzy zażalenie jego pełnomocnika. W niedzielę wrzuciła nawet zdjęcie męża z podpisem, że na niego czeka. Kilka dni temu w rozmowie z nami stwierdziła, że boi się o życie męża. - Dostałam list od męża z aresztu. Napisał mi, że bardzo mnie kocha, że mogę pisać do niego, list jest bardzo osobisty. Pisze, że tęskni, że martwi się o mnie, o syna, o wnuki, o całą rodzinę. Że nie jest to łatwe i dobre miejsce, ale sobie jakoś radzi - powiedziała.
Przypomnijmy - na tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego zgodził się Sejm, a dzień później polityk sam zgłosił się do prokuratury w Szczecinie, gdzie usłyszał zarzuty w tzw. aferze melioracyjnej i został zatrzymany. W prokuraturze towarzyszył mu jego pełnomocnik mec. Roman Giertych (47 l.), który zapoznał się z aktami polityka. - Znalazłem bardzo dużo dowodów, które świadczą, że te przedstawione Sejmowi dowody zostały zmanipulowane - powiedział Giertych.