"Super Express": - Janusz Lewandowski napisał, że wylot Kaczyńskiego do Londynu czyni z prezesa PiS łamistrajka, że jest to niepotrzebne i trzeba być solidarnym z UE. Wydaje mi się, że te słowa nie są zbyt mądre.
Sławomir Neumann: - Jeżeli chcemy rozmawiać o UE, to trzeba to robić w innych miejscach. Nie w Wielkiej Brytanii, która opuszcza Wspólnotę. Sam turystyczny wylot prezesa Kaczyńskiego i pożegnanie się z Brytyjczykami, którzy opuszczają UE, a na których PiS przez ostatni rok budował swój pomysł na politykę zagraniczną i obecność w UE, jest pewnym symbolem. Kolejnym symbolem tej wizyty jest pokazanie Europie, światu i Polakom, że tak naprawdę stanowiska premiera, prezydenta i ministra spraw zagranicznych są w Polsce fasadowe i piastują je ludzie, którzy nie mają nic do powiedzenia.
- Kaczyński to wytłumaczył, mówiąc, że leci tam jako szef partii do szefa partii. Przekonuje to pana?
- Tak samo rozmawiał z Angelą Merkel, strasząc ją, że wyśle za Donaldem Tuskiem europejski list gończy. To jest jego stały argument.
- Najbardziej zniesmaczony londyńską podróżą Kaczyńskiego jest Kazimierz Marcinkiewicz, który powiedział, że teraz widać, gdzie podejmuje się decyzje - robi się to na Nowogrodzkiej.
- Wiemy na pewno, że Marcinkiewicz wie, co mówi, bo ma to doświadczenie i trudno jest się z nim nie zgodzić. Zresztą kiedy PO sadziła drzewa niedaleko Nowogrodzkiej, dziennikarze oprócz naszej akcji zobaczyli też szpaler limuzyn przy biurach PiS, gdzie rząd i najważniejsi politycy spotkali się z prezesem Kaczyńskim - jak na odprawie. Więc tam jest to centrum decyzyjne. Wszyscy wiemy, że to prezes Kaczyński podejmuje decyzje. Wiemy, że to wysypuje mu się z rąk, bo ci ministrowie, którzy są być może nawet dobrze poinstruowani, nie dają rady w swoich resortach.
- O kim pan myśli?
- Np. o ministrze Szyszko, który jest wyjątkowym szkodnikiem, jeśli chodzi o ochronę środowiska.
- Bo wycina drzewa?
- Wycina drzewa, jak rzeźnik morduje bażanty na polowaniach.
- Niektórzy mówią, że za czasów rządów koalicji PO-PSL wycięto więcej drzew.
- Tak mówi premier Szydło. Ale ona ciągle mówi, że 8 lat PO, a teraz jest 500 plus... Robert Górski nawet nie musi nic wymyślać przy pracy nad "Uchem Prezesa".
- Zmienię temat. Widziałby pan Marcinkiewicza w PO? Gdyby przyszedł do was i powiedział, że jest doświadczonym politykiem, który niejedno już widział?
- Jest doświadczonym politykiem, niejedno widział, ale nie aplikuje do nas.
- Ale gdyby?
- Nie dywagujmy.
- Czy on mógłby w ogóle jeszcze wejść do polityki?
- To jest bardzo trudne. Marcinkiewicz jest byłym premierem, rzadko kiedy wraca się z takiej drogi na stare szlaki.
- W Anglii mieszka ponad milion Polaków. Być może dobrze, że Kaczyński tam poleciał porozmawiać właśnie o tych ludziach, o tym, co dalej z nimi będzie. To mi się podoba.
- Jest pan naiwny.
- Znowu?
- Tak, niestety. I myślę, że jeżeli prezes Kaczyński tak myśli, to też jest naiwny. Bo jeżeli chce zadbać o Polaków mieszkających na Wyspach - co jest śmiertelnie poważną sprawą - to musi pamiętać, że o ich interesy zadba nie Theresa May, która będzie dbała o interesy Wielkiej Brytanii, tylko UE - negocjując wyjście Brytyjczyków. Osobą, do której powinien pojechać Jarosław Kaczyński, jest Donald Tusk. To Donald Tusk będzie w imieniu UE negocjował m.in. prawa Polaków. To właśnie z Tuskiem trzeba rozmawiać. Trzeba rozmawiać z krajami UE, a nie z Wielką Brytanią, która ma zupełnie inne interesy. Przypomnę, że brytyjski parlament odrzucił poprawkę Izby Lordów, która zwiększała prawa Polaków. Oczywiście należy rozmawiać z Theresą May, mówić jej, jakie jest nasze stanowisko, ale tym, który będzie to negocjował, jest Tusk.
- A może to pan jest naiwny, gdy myśli pan, że UE będzie dbała o polskie interesy w momencie, gdy UE jest nieco pogniewana na Polskę na 27:1? Może sami powinniśmy zadbać o nasze interesy?
- Właśnie o tym mówię. 27:1 - przecież to straszliwy łomot!
- To jest tłumaczone jako awangarda nowej UE.
- Ale awangardę wyniesiono na noszach. I to jest problem - jesteśmy sami w UE. Nie będzie z Warszawą negocjował Londyn. To będą negocjacje między Brukselą a Londynem, nie będzie oddzielnych rozmów. Jeżeli Kaczyński tego nie rozumie, to jest to strasznie słabe. Bo na końcu przegramy wszystkie nasze szanse. Oczywiście mamy słabą pozycję w UE na własne życzenie - aby stać na kompletnym aucie, wiele zrobił minister Waszczykowski, a potem jeszcze poprawiła premier Szydło. To jest samoizolacja, to coś wbrew polskiej racji stanu. Dlatego m.in. złożyliśmy wniosek o wotum nieufności dla rządu.
- Narracja PiS jest zupełnie inna...
- Wiem - wygrali 27:1...
- Narracja jest taka, że interesują nas nasze własne sprawy, że mamy swój punkt widzenia i jesteśmy zdolni walczyć o nasze zasady.
- I z kim się będziemy bratać? Z Mińskiem? Z Moskwą? Nie ma nic poza UE.
- Słyszał pan, co potem pisali Niemcy? Tamtejsi dziennikarze twierdzili: chyba nie było warto tak bardzo walczyć o tego Tuska, bo skonfliktowaliśmy się z bardzo dużym, prawie 40-milionowym państwem. A Tusk - tak przynajmniej mówili niemieccy dziennikarze - jest średnim przewodniczącym.
- Tuska - tego średniego przewodniczącego - poparło 27 krajów i poparli go Polacy - nie poparł go tylko PiS. Można pisać różne głupstwa, papier przyjmie wszystko - czy to niemiecki papier, czy polski. To nie ma znaczenia, znaczenie mają fakty. A są one takie - Donald Tusk stoi na czele Rady Europejskiej i on w imieniu UE będzie negocjował brexit, nasze (jako Europejczyków) prawa i przywileje w Wielkiej Brytanii.
- I to jemu nie udało się zatrzymać Wielkiej Brytanii w UE.
- Nieprawda. Mówi pan, jakby pan dostał narrację z Nowogrodzkiej.
- Nie dostałem.
- Ale dał się pan nabrać na tę narrację.
- To już drugi raz!
- Bo ma pan dobre serce i wierzy pan ludziom, a oni po prostu pana wkręcają. David Cameron przyjechał do Brukseli negocjować kompromis, który miał mu dać wygraną w referendum, czyli według niego pozostanie Wielkiej Brytanii w UE. Ten kompromis wynegocjował z Tuskiem. Wrócił do Wielkiej Brytanii i przegrał z populistami.
Zobacz także: Szczyt UE. Co to jest deklaracja rzymska?