Deklaracja Rzymska, której tekst jest od dłuższego czasu przedmiotem negocjacji państw członkowskich, ma wyznaczyć kierunek UE na najbliższą dekadę. Ma zostać podpisana w sobotę w sali Horacjuszy i Kuracjuszy w pałacu na Kapitolu. Miejsce to wybrano nieprzypadkowo- to tu 60 lat wcześniej podpisano Traktaty Rzymskie, które dały początek europejskiej integracji. Uroczystości na Kapitolu będą kulminacyjnym punktem obchodów, wezmą w nich udział liderzy 27 państw członkowskich, bez udziału Wielkiej Brytanii, która przygotowuje się do opuszczenia Wspólnoty.
Deklaracja Rzymska ma podkreślić trzy rzeczy:
- dotychczasowe osiągnięcia Unii,
- gotowość do sprostania aktualnym wyzwaniom, jak konflikty regionalne, terroryzm, presja migracyjna, protekcjonizm czy nierówności społeczne i ekonomiczne,
- wyznaczyć kierunek na nadchodzącą dekadę.
Dokument ma wymienić cztery ogólne cele na najbliższe dziesięć lat, związane z zapewnieniem bezpieczeństwa wewnętrznego, w tym ochrony granic i skutecznej polityki migracyjnej, promowania wzrostu gospodarczego i trwałego rozwoju, ochrony praw socjalnych i dążenia do wyrównywania szans oraz wzmocnienia globalnej roli Europy, w tym wzmocnienia własnego bezpieczeństwa i obronności.
Największe napięcie w prowadzonej dyskusji o tym dokumencie wywołała propozycja zapisu odnosząca się do różnicowania tempa integracji pod hasłem „Europy wielu prędkości”. Taki zapis usankcjonowałby możliwość integracji z wyłączeniem części krajów i otworzył furtkę do odejścia od wspólnego podejmowania decyzji. Zwolennikami Unii wielu prędkości są przede wszystkim zachodnioeuropejskie państwa UE, które zainicjowały integrację europejską: Niemcy, Francja, Włochy i kraje Beneluksu. Z kolei państwa Europy Środkowej i Wschodniej obawiają się powstania "twardego rdzenia" integracji europejskiej i marginalizacji niektórych państw.
Zobacz także: Orędzie Beaty Szydło: Europa potrzebuje Polski [WIDEO]