- Podatnikami nowej daniny będą wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawcy detaliczni, których przychód będzie wyższy niż 1,5 mln zł netto miesięcznie - informuje resort finansów. Dwie stawki będą dotyczyły handlu w dni robocze: 0,7 proc. - obejmie te sieci, których przychód nie przekroczy 300 mln zł miesięcznie, oraz 1,3 proc. - które przekroczą wymienioną kwotę. Ale to nie koniec! Jeszcze wyższy podatek zapłacą handlowcy od przychodów uzyskanych w święta i niedziele - 1,9 proc. Ile trafi do kasy państwa? Dla przykładu Biedronka zapłaci około pół miliarda złotych nowego podatku (w zeszłym roku przychód tej sieci wyniósł pawie 36 mld zł - podaje portal Money.pl).
Zdaniem ekonomistów nowa danina będzie oznaczać jedno: drożyznę w sklepach. - Niestety, na końcu tego wszystkiego jest konsument, który zapłaci więcej za chleb, mleko czy masło. Przecież wiadomo, że sieci marketów przeniosą koszty na klientów - mówi nam ekonomista prof. Ryszard Bugaj. Podobnego zdania jest dr Andrzej Sadowski (53 l.) z Centrum im. Adama Smitha. - Stawkę 1,9 proc. podatku najbardziej odczują ludzie mało zamożni. Wzrost cen towarów podziurawi ich kieszenie i domowe budżety. Bogaci jak zwykle sobie poradzą - stwierdza Sadowski. Zwykli Polacy już boją się drożyzny na sklepowych półkach.