To całkowity krach polityki Platformy Obywatelskiej. Dziś wyborcze hasło tej partii powinno brzmieć: "Niebezpieczna Polska w niebezpiecznej Europie". Ale przenieśmy się z małego pałacu do dużego. Jeszcze niedawno Bronisław Komorowski zapewniał, że nic nam nie grozi, a teraz gen. Stanisław Koziej, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, nie tylko nie wykluczył wojny na Ukrainie, ale dodał: "Nie można wykluczyć, że konflikt zbrojny przeniesie się na terytorium Polski". I spuentował: "Grozi nam regularna wojna na dużą skalę".
Jeśli mówi to człowiek, który zna się na rzeczy, bo był szkolony w Moskwie, to sprawa jest poważna. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że jesteśmy w przededniu wojny - III wojny światowej, od której w latach 80. uratowali nas Jan Paweł II, Ronald Reagan i Margaret Thatcher, przy dużym udziale Ryszarda Kuklińskiego. Wojny, do której parli towarzysze w Moskwie i ich namiestnik na Polskę Jaruzelski. A dziś? To nie wojna na Bliskim Wschodzie między Izraelem a Hezbollahem może przesądzić o losach świata, ale wojna na Ukrainie - jak słusznie zauważają niektórzy zachodni analitycy. Ci, którzy nie są na usługach Putina.
"Czy będziemy mogli liczyć na NATO i Unię Europejską?" - słusznie zastanawia się szef BBN. Czy raczej historia się powtórzy i tak jak 1 września 1939 roku Zachód zostawi Polskę? A Rosja? Znów będzie chciała nas "wyzwolić" w ramach kolejnej "operacji pokojowej"? Symbolicznym terminem byłby 17 września - w 75. rocznicę agresji.
Zobacz też: Tadeusz Płużański: Strach przed Rosją
A jak zachowają się Niemcy?
Angela Merkel pojawiłaby się 1 września na Westerplatte, ale nie w cywilnym wdzianku, tylko w mundurze? Brytyjski "The Independent" już ujawnił, że grozi nam nowy pakt Ribbentrop-Mołotow. Że Niemcy prowadzą z Rosją tajne rozmowy mające przypieczętować nowy europejski ład. Władze w Kijowie zrzekłyby się Krymu, a wschód kraju "otrzymałby kilka autonomicznych uprawnień", co oznacza, że zostałby podporządkowany Rosji. W ramach kolejnych "zysków" Ukraina zrzekłaby się aspiracji do NATO i podpisałaby długoterminową umowę z rosyjskim Gazpromem - rzecz jasna na warunkach Gazpromu.
A co z Polską? Czekałby nas kolejny, piąty rozbiór. Ale ten rozbiór właściwie już się dokonał, bo przecież zdaniem prawnuka noblisty "państwo polskie istnieje jedynie teoretycznie".
Czy Polska szykuje się na wojnę? "Jesteśmy w podwyższonej gotowości antykryzysowej" - stwierdził min. Koziej. Armia w sile 100 tysięcy (w 1939 r. liczyła prawie 300 tys.) na razie szykuje się do defilady w Warszawie na Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail