Premier zdała sobie sprawę, że to na nią spadnie odpowiedzialność za ten system w momencie, w którym sprawa przedostała się do mediów. To wtedy postanowiła z sejmowej mównicy bronić tych premii, grzmiąc: - Ministrowie i wiceministrowie otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze im się po prostu należały!
Co więcej, informacja o tym, że za nagrody odpowiedzialna jest Beata Kempa, tłumaczy "omyłkowe przyznanie nagród" w rządzie Mateusza Morawieckiego (mimo dekaracji, że ich nie będzie). Dokumenty, za które odpowiedzialna była Beata Kempa, trafić miały wówczas na biurko jej następcy - Michała Dworczyka, który automatycznie je podpisał, nie wiedząc o stworzonym we wcześniejszym rządzie systemie automatycznych nagród.
#NEWS: To Beata Kempa - była szefowa KPRM - wpadła na pomysł regularnego przyznawania nagród ministrom. Ówczesna premier @BeataSzydlo nie miała zastrzeżeń, teraz to na nią spadła polityczna odpowiedzialność. Tylko w RMF FM ujawniamy kulisy. Więcej o 12.00 @RMF24pl pic.twitter.com/lGLIBR6ON1
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) 6 kwietnia 2018
Była szefowa KPRM do tej pory nie odpowiedziała na próby kontaktu.
Zobacz także: Patryk Jaki przekazał połowę swojej nagrody na chore dzieci