Olga Tokarczuk podczas wywiadu dla „Corriere della Sera” skomentowała wydarzenia za wschodnią granicą. Skrytykowała reżim Alaksandra Łukaszenki, mówiąc o brutalnych represjach na Białorusi i braku stanowczej reakcji Europy.
Polska laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury zgodziła się także z tezą, że w obliczu koronawirusa przywódcy autorytarni w Rosji, na Białorusi czy w naszym kraju zyskali przewagę. „Również w Polsce widzę zniechęcenie ludzi myślących inaczej niż frakcja rządząca” – oświadczyła we włoskim dzienniku.
Z oceną noblistki nie zgadza się natomiast była szefowa "Wiadomości" Marzena Paczuska, która na swoim koncie na Twitterze opublikowała post "z dedykacją dla Olgi Tokarczuk". Na zdjęciu w poście widzimy białoruskiego redaktora naczelnego opozycyjnego kanału informacyjnego NEXTA Ramana Pratasiewicza z pistoletem przystawionym do skroni.
Po komentarzu Paczuskiej w sieci zawrzało, post podało dalej prawie 90 osób, w tym były minister zdrowia PO Bartosz Arłukowicz. Tym, którzy go skrytykowali odpowiedziała sama autorka, wyjaśniając, że jej intencją, było "uświadomić, że nie wolno równać Polski z Białorusią, gdzie ludzie są więzieni, torturowani i łamani".
Uprowadzony samolot
23 maja samolot Ryanair relacji Ateny-Wilno został zmuszony do lądowania w Mińsku. Powodem miał być ładunek wybuchowy na pokładzie. Władze Białorusi potwierdziły, że poderwały myśliwiec MiG-29 do pasażerskiej maszyny. Po lądowaniu w stolicy Białorusi zatrzymano Ramana Pratasiewicza, byłego współredaktora kanału Nexta oraz jego partnerkę Sofiję Sapiegę. Działania Białorusi potępiło wiele państw, w tym Polska, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i "porwanie samolotu".