Jak Państwo myślą, czym prof. Środa, etyczka, zajmuje się w pierwszym rzędzie? Oczywiście kampanią prezydencką. W zderzeniu z jej pasjami politycznymi los kobiet staje się wyłącznie tematem do odfajkowywania w ramach nudnych obowiązków etatowych.
Gdy wieloletnia przyjaciółka pani Środy, wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, ujawniła swe prezydenckie ambicje, pani profesor zawinęła rękawy i dalejże promować. A roboty huk! Po pierwsze trzeba kandydatkę wyciągnąć z tłumu innych pretendentów wywodzących się z Ruchu Palikota. Pytanie, co robić, żeby pani Nowicka nie była pośród ambitnych palikotowców "takim nowym rodzajem paprotki", staje się pytaniem wręcz szekspirowskim.
Odpowiedź, której udziela pani Środa, brzmi: ostro zwalczać konkurencję, najlepiej tę, na tle której wybranka pani Środy wygląda szczególnie nieszczególnie.
Środa jak to Środa - zaczęła obcesowo, ale wystrzeliła ślepakiem: "Magdalena Ogórek jest kompletnie nikim w polityce". Po sukcesie dr Ogórek na spotkaniu liderów europejskiej lewicy w Madrycie, po tym, jak została tam przyjęta, po rozmowach, które odbyła z czołowymi politykami - premierami, ministrami, z wicekanclerzem Niemiec i szefem Parlamentu Europejskiego, zaryzykuję twierdzenie, że to jednak przed nią otwiera się świetna polityczna przyszłość, a przed panią prof. Środą jest już wyłącznie przeszłość.
Mnie również pani profesor nie oszczędza. Choć jestem przyzwyczajony, to tym razem nawet mnie zaskoczyła. Powiedziała mianowicie (TVN24), że w SLD postępuję jak w Korei Północnej, gdzie przywódca wynosi i strąca, kogo chce. Szczerze powiem, że jak tak patrzę na nas oboje, to przecież wiadomo, kto z nas bardziej przypomina Kim Dzon Una.
Pani Magdalena Środa, tratując wszystko po drodze, ucieka się do inwektyw, złośliwości, uszczypliwości. W jej oczach kandydatura dr Ogórek jest z gruntu zła, tyle że obleczona w ładną zewnętrzność. Sączy więc swój jad: "Pani Ogórek będzie tracić, bo choć trochę zyskuje na swojej urodzie, to więcej będzie traciła przez nieustawiony głos". Czy Państwo słyszą, tak jak ja, ile tu nadziei, że Magdalenie Ogórek nawet jej uroda w końcu zaszkodzi? Czy takie zwracanie przez kobietę uwagi wyłącznie na walory zewnętrzne innej kobiety nie jest przypadkiem seksizmem a rebour? Martwię się tylko, że skoro Pierwsza Feministka RP zajmuje się przede wszystkim głosem konkurentki swojej faworytki do prezydentury, to może ma coś ze słuchem? Nie słyszy tego, co sama mówi: o równouprawnieniu, o parytetach, o prawie do równej kariery zarówno kobiet, jak i mężczyzn?
Jak można się było spodziewać, pani dr Ogórek nie pozostawiła tej napaści bez odpowiedzi: "Nie chcę rozmawiać o głosie pani Środy, a o jej inteligencji nic nie wiem". Morał z tego dla pani profesor jest taki, że jak już tak bardzo chce dokuczać, to lepiej (a na pewno bezpieczniej) mnie niż pani Ogórek. Młodość nie szanuje dojrzałości, jeśli nie może liczyć na wzajemność. Gdy jest wzajemny szacunek, uroda nie ma nic do rzeczy. Los nie każdemu przecież daje naraz i mężne serce i kształtną pierś. Pani Środa dobrze o tym wie, a dr Ogórek to świetnie rozumie.
Zobacz: Leszek Miller: Kajakarz śródlądowy
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail