Szef MON o wysłaniu żołnierzy na Ukrainę
W negocjacje między Rosją i Ukrainą zaangażowane są państwa tzw. koalicji chętnych, które wspierają Ukrainę i są gotowe m.in. na wysłanie wojsk strzegących zawieszenia broni. Polska jest w koalicji, ale nie chce wysyłać kontyngentu. - Nie wyślemy żołnierzy na Ukrainę, bo inną rolę widzimy dla Polski, która jest bardzo dobrze rozumiana przez sojuszników – powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz (44 l.) w TVN24.
Kamiński: "Wracamy do koncertu mocarstw". Trump spotkał się z Zełenskim bez Polski przy stole
Przeciwny wysłaniu wojsk jest gen. Bogusław Samol (66 l.). – Pomogliśmy już Ukrainie w dużym stopniu i musimy teraz sami przeorganizować i zmodernizować siły zbrojne na wypadek rosyjskiej agresji. Niech państwa zachodnie zaangażują się w pomoc zbrojną dla Ukrainy – mówi nam ekspert. – Pełnimy już rolę hubu, który gwarantuje wsparcie dla Ukrainy – zgadza się z nim były szef MON, gen. Stanisław Koziej (82 l.). - Nasze główne zadanie będzie polegało na zabezpieczeniu operacji jako zaplecze logistyczne. Gdyby była powietrzna część operacji, nasze lotniska będą obsługiwały samoloty. Natomiast to, że nie wyślemy sił do operacji lądowej w Ukrainie, wynika to z naszego głównego zadania, co rozumieją nasi sojusznicy. Ale warto dodać, że nie wykluczamy udziału naszych żołnierzy w dalszej perspektywie. Nie wyobrażam sobie, żeby ta operacja była prowadzona na lądzie, a my nie wyślemy ani jednego oficera sztabowego, ani żadnego wywiadowcy, który będzie obserwował sytuację na miejscu. Tak samo powinien być obecny żołnierz od techniki wojskowej, który sprawdzi jak nasz sprzęt tam się sprawuje – dodaje gen. Koziej.
Krzyczymy na starcie, że nie weźmiemy udziału
Za większym udziałem polskiego wojska w misji na Ukrainie jest gen. Roman Polko. – Braliśmy udział w misjach w Iraku i Afganistanie. Dlaczego nie mamy brać udziału w misji w Ukrainie, zwłaszcza gdy zgodzi się na to Rosja? Powinniśmy wysłać choćby komandosów do ochrony VIP-ów albo szkolenia wojsk ukraińskich – twierdzi generał. - Finlandia i Włochy pewnie będą realizowały jakiś symboliczny udział w misji, a Polska się z niej wykluczyła. Nasz kraj z pewnością zgłosi logistykę, no bo przecież tę logistykę i tak już realizujemy, ale sądzę też, że mimo wszystko chcąc trzymać rękę na pulsie zgłosimy również jednostki specjalne, chociażby GROM, bo to pozwala kontrolować sytuację, wiedzieć co się dzieje, reagować i wręcz kreować kierunki działania tych sił, które tam będą wysłane po to, aby gwarantować sobie bezpieczeństwo – podkreśla ekspert. – Określenie udziału w misji w formacie, który nawet nie został jeszcze określony, a może być bardzo różny, jest bezcelowe. Tak samo jak krzyczenie już na starcie, że my nie weźmiemy w tym udziału – dodaje gen. Polko.
A czy Wojsko Polskie jest zdolne do obrony naszego kraju w przypadku wojny? Takie pytanie zadał Polakom Instytut Badań Pollster na zlecenie Portalu Obronnego. Zdania są podzielone: 48 proc. z nas nie wierzy w siłę wojska, a ufa jej 41 proc. Z kolei 11 proc. ankietowanych nie miało w tej sprawie zdania.
Badanie zrealizowane zostało 9-11.08.2025 roku metodą CAWI na próbie 1006 dorosłych Polaków. Struktura próby była reprezentatywna dla obywateli Polski w wieku 18+. Maksymalny błąd oszacowania wyniósł około 3%.
