Koreańskie Chunmoo będą strzec polskiego nieba
– To bardzo dobra broń, bardzo dobry sprzęt – mówił dziś wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak (53 l.), który zatwierdził umowę ramową na dostarczenie dla polskiego wojska 288 zestawów artylerii rakietowej K239 Chunmoo. To kolejna, po samolotach FA-50, czołgach K2 i armatohaubicach K9, broń wyprodukowana w Korei Południowej, która ma wkrótce wzmocnić siłę obronną polskiej armii.
Czym jest K239 Chunmoo?
K239 Chunmoo to samobieżna kołowa wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet, która jest w stanie strzelać pociskami o różnym kalibrze. Przenosi dwa kontenery z pociskami rakietowymi. W każdym może mieć m.in. sześć kierowanych rakiet kaliber 239 mm o donośności ok. 80 km lub jeden pocisk balistyczny o zasięgu ok. 290 km. Według rzecznika Agencji Uzbrojenia płk Krzysztofa Płatka wyrzutnia Chunmoo jest podobna do słynnej amerykańskiej wyrzutni HIMARS, choć z pewną różnicą. – W HIMARS-ie znajduje się jeden zasobnik na amunicję. W Chunmoo mamy dwa zasobniki – mi nam Płatek.
Błaszczak obiecał podwyżki dla wszystkich żołnierzy. Kwoty robią wrażenie
Minister Błaszczak podkreśla, że to kolejny przykład doskonałej współpracy wojskowej między Polską i Koreą Południową. – Chunmoo będzie zbudowany na polskich ciężarówkach Jelcz, powstających w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Będzie wyposażony w polską łączność oraz w polski system zarządzania polem walki TOPAZ – dodaje szef MON.
Jak informuje „Wojsko i Technika”, nazwa koreańskiego systemu oznacza „zasłonięte niebo”. Pierwsze wyrzutnie mają trafić do 18. Dywizji Zmechanizowanej, zwanej Żelazną Dywizją, broniącej wschodniej Polski i wschodniej flanki NATO.