Żądał aż 7 milionów złotych odszkodowania! Jednak Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował wczoraj, że dziennikarzowi należy się 500 tys. zł i przeprosiny od tygodnika Wprost. - Dziękuję mojej żonie i wszystkim, którzy mnie wspierali – mówił po ogłoszeniu wyroku wyraźnie zadowolony Kamil Durczok (48 l.), były szef Faktów TVN.
Dziennikarz domagał się odszkodowania za artykuł "Kamil Durczok. Fakty po faktach", w którym zasugerowano jakoby miał uciekać z mieszkania, w którym później znalezione zostały m.in. ślady narkotyków, erotyczne gadżety czy płyty z zoofilią. Sąd bezsprzecznie przyznał mu racje.
- Dziennikarze „Wprost” naruszyli intymność i prywatność Kamila Durczoka. Nie jest on autorytetem, by w takim stopniu ingerować w jego życie prywatne. Ponadto dziennikarze nie starali się dostatecznie, by dociekać prawdy: nie zweryfikowali informacji otrzymanych przez właściciela mieszkania, niewystarczająco starali się o komentarz drugiej strony. Ponadto weszli do cudzego mieszkania w pogoni za sensacją - mówiła sędzia Magdalena Kubczak.
Ale przyznała dużo niższe odszkodowanie. - Kwota 7 milionów była zdaniem sądu zbyt wygórowana i nie padł żaden racjonalny powód, by takie odszkodowanie zostało wypłacone. Zadośćuczynienie w kwocie 500 tys. pokryje szkody, które zostały wyrządzone sensacyjnym artykułem – dodała sędzia.
Dodatkowo w ciągu 14 dniu na łamach „Wprost” mają okazać się obszerne przeprosiny od autorów artykułu, którzy nie zgadzają się z orzeczeniem sądu.
- Gdybym miał pisać teksty o Kamilu Durczoku jeszcze raz, zrobiłbym to dokładnie tak, jak zrobiliśmy w 2015 roku. (…) Nie jesteście ponad prawem – skomentował Sylwester Latkowski (40 l.), były naczelny Wprost.
Z kolei Durczok po rozprawie padł w ramiona żony Marianny. - Jestem zadowolony. O ile się nie mylę to najwyższe w tego typu sprawie odszkodowanie w Polsce. W całości zostało uwzględnione to, o co wnosiliśmy. Jestem też usatysfakcjonowany, że sąd zmiażdżył artykuł i metody pracy dziennikarzy, czyli kompletny brak staranności i pogoń za sensacją. Dziękuję mojej żonie i wszystkim osobom, które mnie wspierały – mówił uradowany.
Równolegle przed sądem toczy się proces Durczoka przeciw „Wprost” za artykuły, w których zarzucono mu molestowanie i mobbingowanie pracownic. W tej sprawie domaga się 2 mln zł odszkodowania. Przypomnijmy, że po wybuchu afery Durczok stracił pracę w TVN.
ZOBACZ: Marianna Durczok: Nasze życie po aferze stanęło na głowie