Beata Szydło wypadek w limuzynie Audi A8

i

Autor: Łukasz Kalinowski Wypadek Beaty Szydło

Wypadek Szydło w Oświęcimiu. Funkcjonariusze BOR nie dopełnili ważnego obowiązku? [WIDEO]

2019-02-12 11:18

– Komuś jest na rękę żeby ta sprawa szybko się nie zakończyła – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl Sebastian Kościelnik oskarżony w sprawie wypadku byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu sprzed dwóch lat. Kierowca Seicento, które wpadło na rządową kolumnę zdradził też szokujący szczegół na temat poruszania się limuzyn po drodze.

Kierowca słynnego już Seicento zdradził szokujący szczegół na temat kolumny rządowej, którą feralnego dnia 2017 roku poruszała się była premier. Zdaniem młodego mężczyzny jadące samochody Biura Ochrony Rządu (od niedawna Służba Ochrony Państwa – red.)… nie miały włączonych syren, co jest wymagane przez prawo! – Nie było sygnałów dźwiękowych. Na pewno bym je usłyszał – zarzekał się mężczyzna w wywiadzie dla Onetu. Młody kierowca wyjaśnił też dlaczego zdecydował się walczyć przed sądem o uniewinnienie, a nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze – Przede wszystkim uważam, że jestem niewinny; to był główny powód mojej decyzji. Poza tym, gdybym wziął winę na siebie, to można byłoby zarządzić wobec mnie wpłatę na rzecz ofiar wypadków drogowych oraz musiałbym ponieść koszty naprawy pojazdu rządowego. Oprócz tego osoby, które zostały poszkodowane, na przykład pani premier, mogłyby mnie pozwać w drodze cywilnej ze względu na uszczerbek na zdrowiu – wyjaśnił Kościelnik. Kierowca fiata dodał też, że wbrew medialnym zapowiedziom Beata Szydło w żaden sposób nie kontaktowała się z nim po incydencie.

Przypomnijmy, do wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło doszło w lutym 2017 roku w Oświęcimiu. W rządową kolumnę wjechał wtedy fiat Seicento kierowany przez Sebastiana Kościelnika. Na skutek wypadku była premier doznała złamania mostka i dwóch żeber. Zdarzeniem obecnie zajmuje się oświęcimski sąd. Rozprawy z udziałem byłej premier zostały jednak utajnione.