Borys Budka z PO zapowiedział, że jego partia oraz Nowoczesna, zapewnią 21-letniemu kierowcy fiata seicento wszelką możliwą pomoc prawną. - Nie może być tak, że obywatel zostaje sam w zetknięciu z machiną państwa PiS - powiedział poseł. - To, co ma miejsce od wczoraj jest czymś na niespotykaną skalę. Od 12 miesięcy państwo PiS nie potrafi wyjaśnić sprawy sparciałej opony w limuzynie prezydenta Andrzeja Dudy. Tymczasem zaledwie w ciągu kilkudziesięciu minut sprawia się młodemu człowiekowi zarzuty, w protokole umieszcza się zapis, jakoby były podejrzenia o utrudnienie postępowania, a pan minister Błaszczak ma czelność wiązać ten straszny wypadek i niebezpieczeństwo utraty życia pani premier Szydło z wydarzeniami politycznymi - komentował Budka.
Budce wtórował poseł Marek Sowa z Nowoczesnej. - Sam widziałem, jak mkną po naszych drogach samochody kierowane przez kierowców BOR. Rzadko kiedy są używane sygnały dźwiękowe i także w stosunku do wczorajszego zdarzenia wielu świadków podkreśla, że żadnych sygnałów dźwiękowych nie było - tłumaczył. - Bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie chronionych przez BOR musi być zapewnione i to jest kwestia, nad którą nie ma żadnej dyskusji. W krótkim czasie doszło do taki wielu incydentów, które zaufanie do tych służb w sposób radykalny podważają - dodał Sowa. Mimo miażdżącej krytyki pracy BOR, obaj posłowie życzyli Beacie Szydło szybkiego powrotu do zdrowia.
Zobacz: Stonoga ostro komentuje wypadek Szydło: To wina policji i BOR