Auto z Macierewiczem w środku brało udział w wypadku, gdy minister obrony narodowej wracał z konferencji w Toruniu na galę, na której uhonorowany miał zostać prezes Kaczyński. Antoniemu Macierewiczowi nic się nie stało, przesiadł się do innego auta i pojechał do Warszawy. Wszczęte zostało śledztwo w sprawie wypadku rządowej kolumny. Jak donosi wprost.pl, biegli ustalili już przyczynę wypadku Macierewicza. Okazuje się, że do zdarzenia doszło przez nieumyślne zachowanie kierowcy BMW X5, który prowadził auto jadące tuż za tym, jakim podróżował szef MON. Jak to było? Pierwsza jechała skoda i skręciła w zjazd na Lubicz, drugim autem jechał Macierewicz, ale jego kierowca pojechał prosto. Trzecie jechało BMW X5 i próbując dojechać jak najbliżej samochodu z ministrem w środku nie zdąłyło wyhamować na światłach. Wtedy doszło do kolizji. Tył auta z ministrem został skasowany. - Prokuratura nie odpowiedziała na nasze pytanie o odczyt z komputerów pokładowych pojazdów. Biegli szacują ją między 80 a 150 - podaje wprost.pl.
Sprawdź: Uprzywilejowane kolumny tylko dla kilku osób w państwie? Szykują się zmiany w prawie!
Zobacz: Macierewicz o przyczynach swojego WYPADKU. Nadmierna prędkość? Nic z tych rzeczy!
Dowiedz się: Kierowca Macierewicza uciekł z miejsca wypadku?