Już we wtorek rozpoczną się konsultacje przedstawicieli klubów, które będą w nowym Sejmie z prezydent. Jak podkreślała w zeszłym tygodniu Kancelaria Prezydenta, spotkania odbędą się osobno z każdym z komitetów wyborczych, w kolejności zgodnej z wynikami osiągniętymi przez te komitety w wyborach. Maciej Lasek z Koalicji Obywatelskiej przekazał w niedzielę, że "zanim rozpoczną się konsultacje w kancelarii prezydenckiej z panem prezydentem, liderzy trzech opozycyjnych formacji, które będą razem sprawować rządy, wydadzą oświadczenie, wydadzą wspólne oświadczenie". Dopytywany, co będzie w tym oświadczeniu Lasek odparł, że "musimy poczekać do wtorku". - W tej chwili trwają rozmowy, które mają na celu przygotowanie trwałej umowy koalicyjnej na najbliższe co najmniej cztery lata - dodał polityk KO.
W sobotę zaś Mariusz Witczak (KO) mówił w rozmowie z PAP, że w zaplanowanym na początek przyszłego tygodnia wspólnym oświadczeniu liderzy partii opozycyjnych powiedzą: dogadaliśmy się co do najważniejszych spraw, mamy koalicję i większość w Sejmie. - To powiedzą liderzy: tak, dogadaliśmy się co do najważniejszych spraw, wiadomo, że premierem będzie Donald Tusk, to jest przesądzone - zaznaczył Witczak. Dopytywany, czy podczas wspólnego oświadczenia ogłoszone zostanie podpisanie umowy koalicyjnej czy jedynie deklaracja o wspólnym rządzeniu, polityk odparł, że "nie szukałby tak bardzo formalnych deklaracji", choć nie wykluczył, że umowy zostaną podpisane.
Jak będzie wyglądał nowy rząd? Wyciekły ustalenia
W niedzielę wieczorem "Newsweek" podał nieoficjalne ustalenia dotyczące nowej władzy, jeśli rząd stworzy obecna opozycja. Jak podała Renata Grochal: - Tylko jeden wicepremier w rządzie, a stanowiska marszałków Sejmu i Senatu dla koalicjantów. To pomysł na nowe rozdanie, z którym Donald Tusk wybiera się na poniedziałkowe rozmowy z Trzecią Drogą i Nową Lewicą. W rozmowie z dziennikarką tygodnika ważny polityk z PO ujawnił też, jak podzielone zostaną stanowiska: - Jeśli Szymon Hołownia będzie chciał być marszałkiem Sejmu, Władysław Kosiniak-Kamysz zostałby wicepremierem i ministrem gospodarki. Ma doświadczenie rządowe i świetnie się z Tuskiem dogadują. Lewicy przypadłoby stanowisko marszałka Senatu, np. dla Magdaleny Biejat.