Jak długo powinny więc trwać wybory? Dowcip mówi, że oczywiście do skutku! Czyli do dnia, który da zwycięstwo tym, którzy wygrać powinni. Tylko którzy powinni? Na to pytanie już za parę miesięcy bez dowcipów odpowiedzą Polacy własnowrzutowo przy urnach wyborczych.
Przeczytaj koniecznie: Nelli Rokita - pistacjowa dama nawiedziła Sejm. PROJEKTANT MODY ocenia kreacje POSŁANEK - ZDJĘCIA
Nie zgadzam się z PiS, że jednodniowe wybory wyeliminują groźbę wyborczych fałszerstw czy nadużyć, jak choćby nakłaniania i agitowania. Nie wyeliminują, może nieco zmniejszają. Jeśli PiS uważa, że wyniki wyborów mogą być fałszowane, powinno zadbać, żeby wszystkie przeciwdziałające temu mechanizmy działały. Nie zgadzam się z PiS, że dwudniowe wybory będą ewentualną gratką dla elektoratu PO, który w przypadku niekorzystnego wyniku w pierwszym dniu nadzwyczajnie zmobilizuje się na drugi. Przecież to mogłoby równie dobrze w myśl tego samego rozumowania zadziałać na korzyść PiS, jeśli przegrywaliby znaczną liczbą głosów pierwszego dnia.
Więc jeden dzień czy dwa? Jeden. Kto ma pójść do wyborów, pójdzie tego jednego dnia, a jeśli ktoś jest zrażony i zniechęcony do naszej krajowej polityki, to nawet miesiąc wyborów nie zagoni go do urny.