Po tym, jak Donald Tusk wrócił w lipcu do Polski i ostatecznie przejął władzę w PO bez demokratycznych wyborów, o które mocno apelował Rafał Trzaskowski (nie wykluczając swojego startu w nich), ostatecznie zapowiedziano, że odbędą się one jesienią. Wydawałoby się, że obecny prezydent stolicy może być chętny na objęcie przywództwa, zwłaszcza w kontekście znakomitego wyniku, jaki osiągnął w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich. W najnowszej rozmowie z Polską Agencją Prasową Trzaskowski postanowił jasno zadeklarować swoje plany w tej materii. Na pytanie, czy już zdecydował, czy będzie kandydował na szefa PO jesienią, odpowiedział jasno i stanowczo. - Proponowałem wybory w momencie, w którym pojawił się Donald Tusk. Uważałem, że wtedy warto było porozmawiać o tym, co dalej z Platformą. Olbrzymia większość moich koleżanek i kolegów chciała się jednak skupić przede wszystkim na konsolidacji partii. Nie było apetytu na taką debatę. Skoro nie było apetytu na debatę, to dzisiaj skupmy się na tym, jak wygrać wybory parlamentarne. Nie będę startował w wyborach tylko po to, żeby komuś coś udowodnić - zadeklarował.
Polecany artykuł:
Dopytywany, czy na pewno zatem nie wystartuje w wyborach na szefa PO, prezydent stolicy raz jeszcze przekonywał dziennikarza, że nie ma obecnie takich aspiracji. - Większość moich koleżanek i kolegów nie chciała wyborów, tylko konsolidacji partii. Rozumiem to. Skupmy się na tym, jak wygrać wybory powszechne - stwierdził Trzaskowski.