Marcin P.

i

Autor: Marcin Gadomski

Piotr Gursztyn: Wszystkie partie budują sobie małe państwa

2012-08-22 4:00

Kto stoi za biznesami Marcina P.? Czy mogły go łączyć związki z politykami pomorskiej PO?

"Super Express": - Czy komisja śledcza w sprawie Amber Gold jest potrzebna? "Komisja hazardowa" była potępiana jako widowisko i gra polityczna.

Piotr Gursztyn: - Ale proszę zauważyć, ile dzięki niej dowiedzieliśmy się o funkcjonowaniu ludzi władzy. Choć prace komisji były paraliżowane przez przewodniczącego Sekułę, widzieliśmy, jak ważny polityk spotyka się z biznesmenem na cmentarzu albo jak się w Polsce załatwia dzieciom wpływowych ludzi pracę. Jawność służy życiu publicznemu, bo partie bardziej się pilnują i chcą uchodzić za przyzwoite.

- Co taka komisja ujawniłaby w sprawie AG?

- Jest wiele dziwnych wątków. Dla przykładu - młodego prężnego biznesmena chwali prezydent miasta i daje tym sygnał, że jego firma jest wiarygodna. Jakaś niższego szczebla pani prokurator w Gdańsku umarza śledztwo w sprawie AG, pomimo zawiadomienia od KNF. Dlaczego? Nie spadła z kosmosu i wiedziała, jak duże wiąże się z tym ryzyko. Może też budzić niepokój milczenie ministra infrastruktury...

- Słowem, mamy tu do czynienia z jakimś większym "układem"?

- No cóż, odwołam się do wypowiedzi Hanny Gronkiewicz-Waltz, prominentnej polityk Platformy, która wczoraj rano powiedziała, że sprawa wygląda jej na pranie pieniędzy. To oznacza, że prał je nie Marcin P., ale ktoś dużo ważniejszy. Coraz częściej słyszymy, że stały za nim ważne osoby. Oby się okazało, że ze sfery biznesu, a nie polityki.

- Marcin P. mógł być "słupem"? Co by na to wskazywało?

- Młody wiek, szybkie wejście w rozmaite biznesy, możliwość rozwijania firmy pomimo kilku wyroków. Jak można było tak szybko zrobić tak olbrzymi biznes? W Polsce ludzie nie dorabiają się takich pieniędzy - nawet drogą nieuczciwą.

- Opozycja mówi wręcz, że czas najwyższy prześwietlić "małe państwo Platformy na Pomorzu". Pana zdaniem ono istnieje?

- Pewnie tak, bo takie "państewka" wszystkie partie lubią sobie budować. Bardzo często przy zatrudnianiu w samorządach i sejmikach decyduje nie klucz merytoryczny, ale towarzysko-rodzinny. Gdy jakiś zaufany towarzysz partyjny nie wie, co ma ze sobą zrobić, to tworzy się dla niego na siłę jakąś bzdurną i niepotrzebną posadę. I tak marnuje się publiczne pieniądze.

- Platforma dominuje w prawie wszystkich samorządach i sejmikach. Dlaczego jednak etykietka "aferalnego" przylgnęła do woj. pomorskiego?

- Bo ja wiem? Chyba nie ma regionu wolnego od afer. Pomorskie to matecznik Platformy i dlatego jest w centrum uwagi. W ostatnich latach jednak zjawisko upartyjnienia się nasiliło. PO wygrała kilka ostatnich wyborów i mocniej się rozsiadła. Wcześniej żadna partia tak długo nie rządziła, więc było "trzepanie" po urzędach i zmiany kadrowe. Do tego doszedł kryzys. Dawniej lepsze płace były w sektorze prywatnym i ci bardziej obrotni nie pchali się do urzędów. Ostatnio te proporcje się zmieniły. To sektor publiczny uchodzi za bardziej stabilne miejsce pracy, coraz lepiej nagradzane i dlatego wielu się tam pcha.

- Afera Amber Gold uderzy w Platformę?

- Już uderzyła. To członkowie rządu i politycy PO muszą się z niej tłumaczyć. A opozycja korzysta i atakuje.

Piotr Gursztyn

Publicysta "Rzeczpospolitej"