Lech Wałęsa w szczerej rozmowie po raz pierwszy po przejściu koronawirusa
Lech Wałęsa zdradził szczegóły o przechorowaniu Covid-19 tylko nam. Były prezydent zwierzył się z tego, co przeszedł. Nie było łatwo, ale wszystko wskazuje na to, że wraca do dawnej formy, choć bardzo powoli - przez wzgląd na swój wiek. - Jestem wciąż osłabiony, mam przeziębienie jeszcze, ale w tym wieku to normalne. Minął koronawirus, ale osłabienie jeszcze trzyma. Test wyszedł negatywny - powiedział SE. Zapytany o wsparcie ze strony żony Danuty Wałęsy odpowiedział: - Wreszcie poleżałem sobie w łóżku, odleżałem wszystkie zaległości. Żona nie była moją służącą, za bardzo nie usługiwała. Ona panisko gra, niezależna, usamodzielniła się, wzięła władzę i nie chce się nią podzielić. I nie da rady jej nakłonić do zmian - mówi z uśmiechem były prezydent RP.
Wałęsa w rozmowie z nami zwrócił też uwagę na... życie wieczne: - Nie bałem się, że pożegnam się z tym światem, bo tam mnie nie chcą. Wiem, ile mam lat i wiem, co mnie czeka, a tam też jest kolejka. Boję się, że dostanę na tamtym świecie jakiś pałacyk i będę musiał sprzątać ciągle, a podobno na tamtym świecie jest dużo lepiej, bo nikt stamtąd nie uciekł - kontynuował nieco żartobliwie były prezydent. Wspomniał też, w jaki sposób spędzał czas w trakcie rekonwalescencji. - Przez pierwsze dwa dni było bardzo ciężko, nie mogłem postawić swojego cielska, od kości często mi odchodziło, głowa bolała.
Okazuje się jednak, że z każdym dniem wracał do zdrowia i później nie było tak źle, jak na samym początku.
- Ciągle leżałem w łóżku, otoczony komputerami, starałem się pracować. Finalnie wróciłem, bo jestem pracoholikiem - ujawnił Lech Wałęsa.
Poniżej galeria zdjęć Lecha Wałęsy z żoną Danutą