- Zwolennicy likwidacji gimnazjum mają jednak inny argument - powrót do czteroletniego kształcenia na poziomie liceum.
- Od początku funkcjonowania ostatniej reformy edukacji byłem zawziętym obrońcą czteroletniego liceum. Nie słyszałem przekonującego argumentu na rzecz tego, by miało ono zaledwie trzy lata. Czteroletnie liceum dawało szansę większej formacji młodego człowieka, a także nadrabiania braków, z którymi przychodził do szkoły średniej. W trzyletnim liceum nie ma w ogóle mowy o nadrabianiu braków, jest też ścisła promaturalna specjalizacja, która zastępuje coś, co nazywa się formacją. Jednak z faktu, że liceum powinno być czteroletnie, nie wynika, że należy jednocześnie likwidować gimnazjum. Można to oczywiście zrobić, ale nie jest to wcale konieczne. Przedlicealny, ośmioletni szczebel edukacji może być bowiem przerwany, a zamiast niego wprowadzić można na przykład czteroletnie gimnazjum i czteroletnią szkołę podstawową.
- Szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum, wszystkie po cztery lata?
- Na przykład. Niektóre z pomysłów są rozsądne. Przede wszystkim trzeba pamiętać, na czym gimnazjum poległo. Na tym, że młodzi ludzie otrzymali ofertę w rodzaju małego liceum, zamiast szkoły dostosowanej do potrzeb wynikających z ich wieku. Próbuje się dziś reformować gimnazjum przez jego likwidację, a w moim odczuciu nie spróbowano zbudować jeszcze szkoły nieopartej na systemie klasowo-lekcyjnym, który dla młodzieży w wieku gimnazjalnym jest nieodpowiedni i szkodliwy wychowawczo.
Zobacz także: Wiktor Świetlik: Freud dla ubogich