Wraca sprawa wypadku Włodzimierza Cimoszewicza. Będzie potrzebna dodatkowa opinia

2025-08-21 18:00

Sprawa wypadku z udziałem Włodzimierza Cimoszewicza powraca. W czwartek (21 sierpnia) Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że konieczna jest uzupełniająca opinia biegłych badających wypadki drogowe. Przypomnijmy, że były premier w pierwszej instancji został nieprawomocnie uniewinniony od zarzutu potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych. Wyrok w całości, czyli również w zakresie umorzenia wątku ucieczki z miejsca wypadku, zaskarżyła prokuratura. Chce jego uchylenia i zwrotu sprawy do rozpoznania w pierwszej instancji.

Włodzimierz Cimoszewicz

i

Autor: Marek Zieliński/Super Express Włodzimierz Cimoszewicz

Sprawa dotyczy wypadku, do którego doszło 4 maja 2019 roku w Hajnówce. Doszło wtedy do potrącenia rowerzystki na oznakowanym przejściu dla pieszych. 70-latka została potrącona przez auto, za kierownicą którego siedział były premier, Włodzimierz Cimoszewicz. Prokuratura zarzuciła mu, że nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nieuważnie obserwował drogę i nie zachował szczególnej ostrożności, a zbliżając się do przejścia, zbyt późno zaczął hamować i doprowadził do wypadku. Zarzuca politykowi też, że uciekł z miejsca zdarzenia.

Polityk nie przyznał się do spowodowania wypadku. Zapewniał, że jechał z dozwoloną prędkością, a rowerzystka wjechała na przejście. Oprócz tego Cimoszewicz tłumaczył też, że nie uciekł z miejsca wypadku, ale razem ze znajomymi odwiózł poszkodowaną - na jej prośbę - do domu, a stamtąd ostatecznie zdecydowała się ona pojechać do szpitala.

Sąd w Hajnówce uznał jednak, że brak było dowodów potwierdzających winę oskarżonego, a wątpliwości nie udało się rozwiać innymi dowodami. Ocenił, że zachowanie uznane przez prokuraturę za ucieczkę z miejsca wypadku stanowiło wykroczenie, w tym zakresie postępowanie umorzył z powodu przedawnienia karalności.

Prokuratura chciała pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów. To nie wszystko

Przed sądem w Hajnówce Prokuratura Okręgowa w Białymstoku chciała dla oskarżonego polityka pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów, 10 tys. zł nawiązki na cel społeczny i 10 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej. W apelacji złożyła wniosek o zasięgnięcie uzupełniającej opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, który przygotowywał specjalistyczną ekspertyzę (i jej uzupełnienia) w tej sprawie. - Skoro sąd pierwszej instancji uznał, że opinia jest niewystarczająca, jestem zmuszony taki wniosek złożyć - mówił w czwartek przed sądem odwoławczym prok. Andrzej Stelmaszuk z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Obrońcy chcieli oddalenia tego wniosku. - Na etapie postępowania pierwszoinstancyjnego prokuratura nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń do tych opinii - mówił jeden z obrońców, mec. Błażej Biedulski. Zwracał też uwagę, że - w oparciu o zebrane w sprawie dowody - nie udało się ustalić prędkości początkowej pojazdu i sposobu hamowania, przywoływał jedną z opinii uzupełniających, w której biegli zwracali na te braki uwagę. - Uważam, że dopuszczenie dowodu z kolejnej opinii nic w tej sprawie nie zmieni - mówił mecenas.  

Polityka SE Google News

Sąd odwoławczy zdecydował jednak, że dopuści dowód z uzupełniającej opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Chodzi m.in. o ustalenie miejsca zatrzymania się pojazdu przy prędkości 30 km/h oraz o podanie procentowego wskaźnika prawdopodobieństwa wersji, w której kierowca nie miał możliwości uniknięcia potrącenia, przy założeniu, że jechał zgodnie z przepisami. Biegli mają na sporządzenie takiej dodatkowej opinii miesiąc.

Cimoszewicz o decyzji sądu

- Jestem trochę zaskoczony, bo nic nie zmienia się w opisie stanu faktycznego. W związku z tym to, czym dysponują biegli, pozostaje dokładnie takie samo, jak w chwili, gdy wydawali pierwszą opinię. Oni nie dysponują żadnymi danymi, na podstawie których mogliby odpowiedzieć na dodatkowe pytania - powiedział dziennikarzom po rozprawie Włodzimierz Cimoszewicz, który zgadza się na podawanie danych i jego wizerunku w mediach. - Być może sąd to czyni z pewnej ostrożności, żeby nikt nie zarzucił, że wnioski prokuratury były lekceważone - dodał polityk.

NASZE BEZPIECZEŃSTWO JEST DALEKO W POLU (KUKURYDZY) | Poranny Ring

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki