Niedawno Dominik W. wyszedł z aresztu za kaucją w wysokości 10 tys. zł, którą wpłacił dziadek. Ale wczoraj sąd zdecydował, że wnuk Wałęsy wróci za kratki. - Sąd uwzględnił zażalenie prokuratora i zastosował wobec Dominika W. tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od daty jego zatrzymania. Sąd wskazał na grożącą podejrzanemu surową karę oraz obawę matactwa. Postanowienie nie jest prawomocne - tłumaczy Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Przypomnijmy, że wnuk byłego prezydenta pędził po Gdańsku samochodem pod wpływem alkoholu i bez prawa jazdy. Jeździł po chodniku, taranował inne auta i doprowadził do kolizji. W końcu porzucił auto na środku drogi i usiadł na ławce na przystanku. Tam zatrzymali go policjanci. Był agresywny i nie chciał dać się zbadać alkomatem. Funkcjonariusze zakuli go w kajdanki i przewieźli do szpitala na pobranie krwi. Badanie wykazało 1,88 promila alkoholu. Po wytrzeźwieniu usłyszał pięć zarzutów. Najpoważniejszy dotyczy sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi 8 lat więzienia. Dominik W. przyznał się jedynie do spowodowania kolizji i prowadzenia samochodu po pijanemu.