Dominik W. jest dobrze znany gdańskim śledczym i policji. Przed tamtejszym sądem w Gdańsku, toczy się proces, w którym wnuk byłego prezydenta odpowiada za naruszenie nietykalności cielesnej kobiety. Gdy wydawalo się, że niesforny młodzieniec spoważniał Dominik W. przypomniał o sobie w niedzielę jeżdżac po pijaku ulicami Gdańska. - Wykonując manewr uderzył w inny pojazd, poruszał się samochodem od lewej do prawej krawędzi jezdni, jechał po chodniku zmuszając pieszych do ucieczki, a poza tym usiłując wykonać manewr wyprzedzania innego pojazdu wjechał na chodnik ponownie zmuszając pieszych do ucieczki - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Wnuk Lecha Wałęsy porzucił w końcu auto na środku drogi i usiadł na przystanku autobusowym gdzie złapała go policja. Był agresywny i groził funkcjonariuszom. Badanie krwi wykazało, że wnuczek byłego prezydenta miał 1.88 promila alkoholu we krwi, a auto prowadził bez uprawnień. Do pięciu zarzutów policyjnych najpoważniejszy sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym za co grozi 8 lat więzienia dodała prokuratura. Dominik W. przyznał się tylko do spowodowania kolizji i prowadzenia samochodu po pijanemu. Sąd Rejonowy Gdańsk – Południe zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt z zastrzeżeniem, że Dominik W. wyjdzie na wolność po wpłaceniu 10 tys. zł. poręczenia majątkowego, które zostało wczoraj wpłacone.
Zobacz także: KŁOPOTY wnuka Wałęsy. Spowodował kolizje, nie chciał dmuchać w alkomat