Włodzimierz Cimoszewicz: "Trudno jest sobie rzeczywiście wyobrazić koniec tej wojny na polu bitwy" [Express Biedrzyckiej]

2022-11-24 9:35

Kamilę Biedrzycką w jej "Expressie Biedrzyckiej" w czwartek 24 listopada odwiedził Włodzimierz Cimoszewicz (72 l.), były premier i szef ministerstwa spraw zagranicznych, a obecnie eurodeputowany. Ze swoim gościem prowadząca rozmawiała o wpadce Andrzeja Dudy (50 l.), który dał się nabrać na rozmowę z rosyjskimi trollami, ale także sytuacji w Ukrainie.

Kamila Biedrzycka rozmowę z pierwszym gościem zaczęła od pytania o wpadkę Andrzeja Dudy, który rozmawiał przez telefon z dwoma rosyjskimi dowcipnisiami, którzy podawali się za Emmanuela Macrona. - O czym to świadczy pana zdaniem i kto powinien ponieść konsekwencje, tym bardziej że taka sytuacja wydarzyła się po raz drugi. Wcześniej podawali się panowie za sekretarza generalnego ONZ - pytała prowadząca.

- To jest oczywiście kompromitujące, zwłaszcza dla protokołu dyplomatycznego i służb specjalnych, które mają obowiązek chronienia władz państwowych przed tego typu sytuacjami. To jest także kompromitujące dla pana Dudy, który po pierwszej takiej przygodzie powinien się czegoś nauczyć. Tego typu kontakty, tego typu rozmowy są zawsze aranżowane. Kancelaria rzekomego prezydenta Macrona powinna najpierw skontaktować się z kancelarią Andrzeja Dudy, poinformować, że Macron będzie chciał rozmawiać, ustalić godzinę i w ten sposób zweryfikować, że chodzi o prawdziwego Macrona i prawdziwą rozmowę. Ja sobie nie wyobrażam czegoś takiego, że dzwoni telefon na biurku Dudy, słyszy "Tu Emmanuel" i zaczyna z nim rozmawiać. Przecież to jest całkowicie nieprofesjonalne i bezmyślne - komentował Cimoszewicz.

Gdzie się w tym momencie podziewały polskie służby? O tę palącą kwestię zapytała swojego gościa Kamila Biedrzycka. - Ich po prostu nie ma. To państwo w tego typu sytuacjach po prostu nie funkcjonuje. Mówimy tutaj o głowie państwa, prezydencie, który zachowuje się bardzo nieostrożnie. W takiej niezweryfikowanej rozmowie udziela informacji, których nie powinien udzielać. Takie rzeczy można powiedzieć tylko przy 100 proc. pewności, że się rozmawia z tym, z kim się naprawdę rozmawia, ale też nie zawsze trzeba dzielić się tego typu informacjami z zaufanym partnerem - wskazywał były premier.

Kolejne z pytań dotyczyło Ukrainy i wsparcia dla jej walki w zbrodniczej wojnie wywołanej przez Rosję. Prowadząca pytała o polityków zachodnich, wśród których wciąż ma być wiara w to, że wojnę w Ukrainie da się zamknąć i wrócić do sytuacji sprzed konfliktu, czyli tzw. business as usual z Moskwą. - Trudno jest sobie rzeczywiście wyobrazić koniec tej wojny na polu bitwy. Wydaje się, że musi się to zakończyć na polu bitwy, ale jeśli pamiętamy, że Rosja ma bombę atomową, nosi się z kolejną falą mobilizacji, która może sięgnąć 700 tys. ludzi w najbliższych 3-4 miesiącach. Trudno jest więc sobie wyobrazić, by Ukraińcy bijąc się najdzielniej i przy wsparciu także wojskowym ze strony demokratycznego Zachodu byłaby w stanie Rosję pokonać, chociaż trzeba jej tego życzyć. Kiedyś tam te negocjacje będą musiały dojść do głosu. Więc mówienie o negocjacjach z tego punktu widzenia wydaje się racjonalne. Mówię "wydaje się", dlatego że dzisiaj negocjację, gdyby Ukrainę przekonać do ich rozpoczęcia, byłyby dla Ukrainy bardzo niekorzystne. Ukraina ma przewagę na polu bitwy i powinna oczywiście mieć szansę to wykorzystać - mówił były premier.

Kolejne pytanie dotyczyło proponowanych przez Niemcy Polsce systemów obrony przeciwlotniczej Patriot. Zaproponowane przez Berlin systemy miałyby chronić Polskie niebo. Ofertę tę najpierw "z satysfakcją" przyjął minister obrony Mariusz Błaszczak (53 l.), ale dzień później zmienił zdanie i przekazał, że lepiej, by Niemcy przekazali tę broń Ukrainie. - Czy to jest decyzja polityczna związana z galopującą antyniemiecką retoryką, czy to moja nadinterpretacja? - pytała prowadząca.

Oczywiście tego typu rzeczy w tym pisowskim towarzystwie się omawia. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że gest niemiecki zaburzał i to bardzo silnie tę antyniemiecką kampanię rozwijaną przez PiS. Kiedy wczoraj usłyszałem, że nowy wiceminister spraw zagranicznych Mularczyk zapowiada rozesłanie not dyplomatycznych do 50 państw na świecie, wyjaśniających dlaczego Polsce należą się reparacje od Niemiec, to pomyślałem sobie, że wobec tej dramatycznej sytuacji ekonomicznej, w zakresie bezpieczeństwa, pogarszających się notowań PiS, w PiS zapadła prawdopodobnie o tym, by zasadniczą część kampanii wyborczej oprzeć na ataku na Niemcy, na retoryce antyniemieckiej na różne sposoby. To jest po prostu haniebne z punktu widzenia interesów naszego kraju, ale także prawdy - mówił Włodzimierz Cimoszewicz.