Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Zrobimy z was ultrakretynów!

2015-08-20 4:00

"J... pies kanarka, kanarek niedźwiedzia, niedźwiedź salamandrę, salamandra śledzia". Za pomocą tej nieładnej przeróbki znanego wierszyka wielki felietonista Stefan Kisielewski zwykł opisywać stosunki w PRL, i znakomicie pasuje on również do zilustrowania polskiej edukacji, a także kolejnych zmian i reform, którym ona podlegała. Wybitny przykład tego dał Polmos z Bielska-Białej, produkujący wódkę "Żytnią".

Na fejsbukowym profilu pojawiło się znane zdjęcie z Lubina z 1982 roku z demonstrantami niosącymi zabitego kolegę - jedna z najsłynniejszych i najbardziej dramatycznych fotografii ze stanu wojennego. Fotografię podpisano: "Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią!". W kraju zagorzało, oburzyła się prasa i IPN, a Polmos teraz się kaja, tłumacząc, że ludzie, którzy wrzucali to zdjęcie do sieci, nie wiedzieli, co ono przedstawia. To tłumaczenie mnie przekonuje. Ostatecznie trudno się spodziewać, by duży producent wódy swoją ofertę kierował wyłącznie do byłych esbeków i funkcjonariuszy plutonów specjalnych ZOMO. Tyle że to tłumaczenie jest tym bardziej ponure.

Geniusze, którzy przygotowali tę jakże dowcipną "instalację", prawdopodobnie zdjęcia rzeczywiście nie znali. Niestety, nie dość tego, nie zadali sobie trzysekundowego trudu, by sprawdzić, co ono przedstawia. Skojarzyło im się z tym, co zapewne z kolei znali: grupą pijaczków niosących zamroczonego kolegę. Tak ich nauczono.

Kiedyś przekonywano nas (i przekonuje się wciąż), że nasze lekcje przeładowane są wiedzą. I że zamiast faszerować dzieciaki faktami, trzeba nauczyć je, jak samodzielnie myśleć i - gdy trzeba - ową wiedzę sprawnie zdobywać. Tak więc programy szkolne okrojono (zresztą o stanie wojennym w nich nigdy zbyt wiele nie uczono), a potem wprowadzono taki system maturalny, który narzuca coś właśnie odwrotnego. Nie umiejętność własnej interpretacji, samodzielnego myślenia, tylko tępe wykonywanie poleceń, zgodnie z instrukcją. Cóż ma zrobić człowiek bez instrukcji? Interpretuje świat, jak go zna. Nigdzie nie pogrzebie, nie poszuka, nie sprawdzi, bo go to przerasta.

Zresztą ryba psuje się od głowy i reformy edukacyjne po prostu dostosowywane są do poziomu władzy. Ministrami są dziś ludzie mający kłopoty z gramatyką, i nie chodzi o jakichś dzielnych związkowców, ale o ludzi z tytułami naukowymi. Rzecznikiem dużej partii parlamentarnej był facet, który ma braki w wiedzy historycznej na poziomie wagarującego dwunastolatka. Wysocy urzędnicy sprzedawali swojego czasu wielką polską stocznię, ale nie byli w stanie sprawdzić, komu sprzedają. Dlatego nie mam wątpliwości, że polmosowi geniusze od żyta mają dziś spory kłopot ze zrozumieniem błędu, który popełnili. Zresztą chyba powinni być dumni. Są po prostu koronnym osiągnięciem polityki edukacyjnej III RP. Teraz więc tylko czekać na reklamy biur pośrednictwa pracy z napisem "Arbeit macht frei", na kursy języka niemieckiego z napisem "nur für Deutsche" i reklamy biżuterii ze zdjęciami katyńskich orzełków.

Zobacz: Leszek Miller komentuje: IPN, do dzieła!