Ksiądz Józef Maria Bartnik pisze np. że "pojawienie się Bogurodzicy ponad polskimi oddziałami broniącymi bolszewikom dostępu do Warszawy nie było ani grą świateł na niebie, ani urojeniem grupki egzaltowanych dewotów, ani też pobożną legendą. Było faktem"! Szeroki, granatowy płaszcz Matki Boskiej miał powiewać na wietrze, a jego poły zasłaniać stanowiska Polaków i znajdującą się za nimi Warszawę. Co więcej - jak podaje ks. Bartnik "dostrzeżono, że Niebiańska Osoba jakby wychyla się to w jedną, to w drugą stronę i odrzuca czy też odbija lecące w Jej stronę - czyli w kierunku Polaków - pociski! Osłupieli ze zgrozy bolszewicy obserwowali, jak odrzucone przez Niewiastę kartacze eksplodują tam, gdzie znajdowały się ich odwody". Nic dziwnego, że przerażone oddziały rzuciły się do ucieczki.
Zobacz: POTWARZ dla Kopacz! Duda najpierw zaprosił Szydło
W powszechnej świadomości autorem sukcesu nie są niebiosa, ale marszałek Józef Piłsudski. Choć i tu można mieć wątpliwości. Premier Wincenty Witos pisze w pamiętnikach, jak to załamany Piłsudski przed wyjazdem z Warszawy podczas walk z Armią Czerwoną wręczył mu dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. Premier, bojąc się upadku morale wojska, nie ogłosił tego faktu, a podczas następnego spotkania zwrócił list autorowi. Przez lata trzymano to w tajemnicy. Mit o Piłsudskim - pogromcy bolszewików został utrwalony za rządów sanacji. Tymczasem fakty, zwłaszcza rozkazy z dni 12-16 sierpnia 1920 roku, wskazują, że zwycięzcą w Bitwie Warszawskiej był generał Tadeusz Rozwadowski - szef Sztabu Generalnego. Miało to dla niego tragiczne konsekwencje. Po zamachu majowym znalazł się na celowniku piłsudczyków. Rogaty żołnierz szybko znalazł się w wileńskim więzieniu razem z innym przeciwnikiem Piłsudskiego gen. Włodzimierzem Zagórskim. Zagórski zaraz po zwolnieniu został skrytobójczo zamordowany i nie wiadomo do dziś, gdzie jest jego grób. Gen. Rozwadowski zapadł na tajemniczą chorobę i zmarł w październiku 1928 roku. Ostatnią wolą generała było pochowanie go wśród jego żołnierzy na cmentarzu we Lwowie. Władze sanacyjne nie zezwoliły na przeprowadzenie sekcji zwłok, aby ustalić przyczyny zgonu, ale w powszechnej wówczas opinii panowało przekonanie, że został otruty. Dziś można zweryfikować tę hipotezę, przeprowadzając ekshumację zwłok. Instytut Pamięci Narodowej ma wszelkie powody, aby tak uczynić i to z równą gorliwością, jak chociażby w przypadku premiera Sikorskiego. Prawda o śmierci wybitnego generała czeka na ujawnienie. IPN, do dzieła!