Wiktor Świetlik: ŚWIĘTO ZMARŁYCH według Magdaleny Środy

2011-11-03 21:00

Dobrze, że mamy jeszcze filozofów i etyków. Na przykład taka prof. Magdalena Środa kilka dni temu w "GW" potępiła kicz, komercjalizację, pustkę współczesnych świąt. Chodziło jej o, uwaga, dzień Wszystkich Świętych, czyli jak pani profesor je nazywa: "święto zmarłych".

Chodzisz na cmentarz? Uczestniczysz w FUNERALNEJ TANDECIE

Otóż jeśli wydawało się Państwu, że to najbardziej głębokie z polskich świąt, najbardziej refleksyjne, nieskomercjalizowane, nastrojowe, takie, przy którym rodziny zjeżdżają się i nie piją, nie kłócą się, ale wspólnie wspominają bliskich, kiedy wspólny wieczorny spacer po oświetlonym zniczami cmentarzu pozwala zastanowić się nad tym, co ponad codziennością, to jesteście tak wsteczni, że szkoda z wami gadać. Otóż - wedle słów publicystki "Wyborczej", a także znanej etyk - uczestniczycie w "funeralnej tandecie".

Magdalenie Środzie "święto zmarłych" kojarzy się przede wszystkim z tandetnymi nagrobkami i plastikowymi kwiatami oraz konkurencjami, kto zapali większe znicze. Dziwne, musimy chodzić na inne cmentarze, bo na tych, na które ja chodzę, znicze z reguły są dość podobne, większość nagrobków zresztą też - tablica, nazwisko, krzyż, kilka zniczy, kwiaty. A te plastikowe "bukiety" w większych ilościach widywałem jako dziecko głównie w schyłkowym okresie PRL-u, kiedy nad sprawami metafizycznymi i eliminacją ludycznie katolickiego kiczu czuwał jeszcze uduchowiony Urząd ds. Wyznań - instytucja, którą pani profesor zapewne dość dobrze pamięta.

Oberwało się od pani profesor etyki także alei smoleńskiej na Powązkach. Sam pomnik jest jej zdaniem OK, ale obok - pstrokacizna. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że etyka wymaga takiej dbałości o szczegóły. Ja, kiedy tam jestem, najwięcej czasu spędzam przy grobie Władysława Stasiaka, ale nawet słabo pamiętam, jak nagrobek wygląda. Z reguły myślę wówczas o samym Stasiaku, a nie rozmiarach czcionki na płycie nagrobnej. No ale cóż, żaden ze mnie filozof ani tym bardziej etyk.

Na cmentarzach ludzie obcują ze śmiercią i trupem?

Dla mnie prostaka i chama jedne nagrobki są ładniejsze, drugie brzydsze, średnio podobają mi się wielkie portrety zmarłych, ale jeśli komuś się podobają, to jego sprawa. W ogóle mi to, podobnie jak chyba większości ludzi, nie przeszkadza, ale cóż, brakuje nam wrażliwości etyka filozofa, który idzie na cmentarz obcować, wedle słów pani profesor, ze "śmiercią i trupem - zjawiskami, które fascynowały, odpychały, pobudzały do myślenia".

Jak mamy się uduchowić i należycie "obcować z trupem" z perspektywy poglądu filozoficzno-etycznego Magdaleny Środy? Pani profesor proponuje zwrócenie się ku pogańskim obrzędom opisanym w II części Dziadów, czyli wywoływaniu duchów. A jak nie znajdziemy innych chętnych do tego? Zawsze pozostaje nam niewątpliwie lepsze, bo mniej tradycyjne i mniej przepełnione symboliką katolicką Halloween. Metafizyczne wymiary Magdaleny Środy i wydrążona dynia pasują zresztą do siebie jak ulał.