Na waszą obronę mam tylko to, że politykę podobnie traktują dziennikarze, gnijący w okopach politycznej wojny. Ale politycy? Duża część udział w polityce traktuje jak biznes. Dziś jestem w coca-coli, więc dowodzę, że nie ma gorszego dziadostwa niż pepsi. Pepsi mnie kupiło? Opracuję nową strategię dowodzącą, że coca-cola jest zdrowsza niż gruzińska woda Borjomi, a pepsi szkodzi na żołądek. I tak to się kręci. Niedawno na przykład Ludwik Dorn oświadczył, że przyszłość będzie budował z Platformą. W przeszłości Dorn współtworzył z Kaczyńskim PiS, potem się z nim pokłócił i znalazł w pretendującej do miana najbardziej radiomaryjnej partii w Polsce Solidarnej Polsce. Teraz stara się o akces do PO, którą kiedyś zwalczał, a która dziś włącza do rządu kolejne kumpelki Magdaleny Środy.
Zobacz: Wiktor Świetlik: Święto Pękniętego Balonika
Żeby było jasne, nie uważam, że dawny Żelazny Ludwik to dziś jakiś wyjątkowo zdradziecki Ludwik Iskariota. To jeden z pracowitszych i inteligentniejszych polskich polityków. Tak mu się po prostu poukładało. Wcześniej Radosław Sikorski chciał dorzynać watahę, czyli swoich niedawnych kolegów z PiS. Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS-owskiego ministra stała się platformerską ministrą. Są i transfery w drugą stronę. Niszczona przez Tuska Zyta Gilowska czy świętej pamięci profesor Religa z twarzy Platformy stali się PiS-owskimi ministrami. Bogdan Borusewicz jest raz tu, raz tam, bo jego jedynym programem politycznym jest bycie marszałkiem Senatu i wiąże się zawsze z tą partią, która ten zacny program zechce realizować. Jarosław Gowin swojego czasu niezbyt łaskawie traktował PiS. A za Andrzejem Smirnowem zapewne spore grono platformersów wkrótce podąży do Kaczyńskiego, mimo że potakiwali, kiedy ich obecna partia dowodziła, że szef PiS jest największym zagrożeniem dla świata od czasu wielkiej katastrofy ekologicznej 65 mln lat temu, kiedy to wyginęły dinozaury.
Dlatego dla swojego własnego zdrowia psychicznego powinniśmy przestać zachowywać się jak mięso armatnie partyjnych marketingowców, nabrać do tego wszystkiego odrobiny dystansu, a przede wszystkim nie przenosić tych sporów na relacje z najbliższymi. Tak jak w piosence Zenona Laskowika, który radził, żeby "z rezerwą traktować to, co mówi wieczorem spiker dziennika". Bo dla wielu polityków, także tych z nadęciem głoszących najwznioślejsze ideały, polityka jest jak zabijanie dla familii Corleone: "niczym więcej niż biznesem".
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail