Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: PARPA na rzecz bandytów

2016-01-14 3:00

Mamy dwie rządowe agendy o niemal identycznych skrótach. Jedna to Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, a druga to Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Okazuje się, że zbieżność jest nieprzypadkowa. PARPA, od alkoholizmu, od lat podejmuje inicjatywy wspierające nie tylko zbożny cel, jakim jest walka z niszczącym nałogiem, ale także na rzecz przedsiębiorczości.

Niestety wyłącznie tej nielegalnej. Zaproponowała, by w ramach walki z nadmierną skłonnością rodaków do procentów podnieść akcyzę. Jej zdaniem ludzie piją w Polsce zbyt dużo wina i piwa, a więc trzeba je obłożyć taką akcyzą jak wódkę. A jeśli okaże się, że ludzie, szczególnie ci bez pieniędzy, jeszcze więcej piją podejrzanych i nieobjętych akcyzą płynów? Wtedy PARPA zaapeluje o kolejne podwyżki. Ileż razy to już przerabialiśmy? Zapraszam szefa PARPA na spacer po warszawskim Grochowie. Bezproblemowo kupi papierosy marki Mińsk - chyba najpopularniejsze dziś w Polsce, choć nieobjęte badaniami rynkowymi, bo z przemytu. To efekt nieustannych podwyżek. Ludzie, którzy fachowo zajmują się uzależnieniami, niby powinni rozumieć, iż nałogowego alkoholika podwyżkami się nie wyleczy. Kupi przemycane, sam będzie pędził albo zacznie kraść. W kogo więc naprawdę uderzyłaby ta zmiana? W zwykle rodziny, które od czasu do czasu lubią na stole postawić butelkę wina. W polską produkcję piwa, w producentów chmielu, pracowników browarów.

I to teraz, kiedy zaczęły rozwijać się małe, lokalne browary konkurujące jakością z holenderskimi i duńskimi molochami. Dla PARPA nie ma znaczenia, czy ktoś w piątkowy wieczór wypija kilka lampek wina, dwa piwa czy zapija się wódką. Wszystko to alkohol. Już przerabialiśmy w Polsce walki z tabaką, cukrem, mlekiem, masłem, wieprzowiną, kurczakiem i szkolnymi sklepikami. Wszystkie te boje jakoś przypadkowo były sprzeczne z interesem polskiej gospodarki, a nader zbieżne z interesami państw innych. W przypadku działań PARPA nie podejrzewam złych intencji. To po prostu przejaw bezradności. W realnym leczeniu alkoholizmu, braku stosowania nowoczesnych terapii i lekarstw. Pozostaje więc zakaz, który uszczupli budżet, produkcję alkoholu zepchnie do podziemia.

Pamiętam z czasu studiów mieszczącą się blisko uniwersytetu kantynę wojskową. Od rana do wieczora dochodziło tam do gorszących scen, w paru miałem nawet swój udział. Studenci z profesorstwem bratali się przy mocnych alkoholach. Pewnego dnia wprowadzono regulację - że w kantynie nie wolno sprzedawać wódki przed piętnastą. Efekt był taki, że sprzedawano ją w półlitrowych plastikowych butelkach po mineralnej. Tyle zyskamy kolejnymi podwyżkami akcyzy.

Zobacz: Włodzimierz Cimoszewicz: Politycy PiS to durnie

Nasi Partnerzy polecają