Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Meszka się nie uczy i żyje

2016-06-30 4:00

Sprytną i najkrótszą metodą rozwiązania problemu braków we własnej wiedzy jest uznanie, że to, czego nie znamy, jest i tak niepotrzebne do niczego, głupie, przestarzałe albo niemodne. Pięć razy oblałem prawo jazdy? W sumie taksówki i tak są lepsze. Od 20 lat nie mogę się zmusić, by dwa razy w tygodniu się poruszać? Sport jest przereklamowany i źle wpływa na serce. Wagarowałem na geografii i dziś muszę kręcić mapą, gdy próbuję ją odczytać? Przecież w naszych czasach mamy dżipiesa. Tak to mniej więcej wygląda. Chyba właśnie taką metodę zastosowała pani poseł Katarzyna Lubnauer, jedna z czołowych gwiazd partii w nazwie niosącej nowoczesność, i stwierdziła, że nadzieję na godne życie stwarza nie nauka historii, ale języków i matematyki.

I problem rozwiązany. Po prostu można historii nie uczyć. Zapomnieć o niej. Przecież nie jest do niczego potrzebna. Politycy, którzy nie odróżniają reformy Wilczka od rzezi Woli, konstytucji z 1997 roku od tej z 1791, albo nie pamiętają, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, mogą czuć się w pełni usprawiedliwieni, zamiast brać się do książek. Ba, dzięki swojej niewiedzy wręcz budują wspólną szczęśliwość. No bo jak cudowne jest życie, kiedy się nic nie pamięta. Wydaje się wtedy, że wszystko to co jest, będzie trwało wiecznie, bo przyszłości w końcu nikt nie zna.

Czyż to nie cud niewiedzy? Jak ktoś nie pamiętał o imperium Habsburgów, Rzeszach Niemieckich, Cesarstwie Rzymskim czy Bizancjum, to się nie spodziewa, że może się zdarzyć coś takiego jak Brexit. Jak się nie poznało choćby historii ostatnich stu lat, to się nie wie, że takie rozgrzane aktywistki, krzyczące, że tylko przyszłość i postęp są ważne, pojawiają się co pewien czas z drastycznymi skutkami. Zawsze dla otoczenia, czasem też dla siebie. Jak pani Lubnauer nie wierzy, polecam jej film "Europa, Europa" Agnieszki Holland, która przecież jest wielkim autorytetem dla niej i członków jej partii, nawet tych, którzy w życiu nic jej nie oglądali. Szczególnie scenę, kiedy dzieci łapią cukierki, które z sufitu sypie "Wujek Stalin". Jak takie cukierki spadają, to nie trzeba ani wiary w Pana Boga, ani znajomości zasad ekonomii - nauki, która w dużym stopniu opiera się na obserwowaniu procesów historycznych.

Ludzie, którzy znają przeszłość, muszą analizować popełnione w niej błędy, wybierać wzorce, wyciągać wnioski, męczyć się, by jak najlepiej organizować sobie i innym życie. Po co się tak męczyć, przecież można zdać się na mądre rady innych, modę albo na przyszłość. Tylko jak można tę przyszłość odgadnąć, nie znając przeszłości? Pani poseł Lubnauer podobno ma w domu szklaną kulę, której objętość ma doskonale wyliczoną, i w niej widzi przyszłość po polsku i angielsku. A jak takiej kuli nie macie, to lepiej uczcie dzieci i języków, i matematyki, i historii. Jak najwięcej.

Czytaj też: Tomasz Walczak: Chaos MEN i narodziny elit