TV
Pogoda
Wideo
Nie szanowny Czytelniku, nie z panią Joanną Schmidt. Romanse ludzkie są dla mnie banalne, a w dodatku osobiście nie lubię się w nie pchać. Pchanie się z buciorami w obyczajówki zostawiam bardziej ciekawskim, świętym, a także hipokrytom i świętoszkom. Dlatego dużo bardziej fascynują mnie kontakty, coraz gorsze, Pana Ryszarda z panią Katarzyną Lubnauer.
Oto kawał polityki w pigułce, coraz mniejszej zresztą jak aspiryna w szklance wody, ale także lekcja tego jak potrafi reagować zawiedziona kobieta.
Wczoraj przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer dała wyraźny, kolejny krok milowy w tej znajomości nazywając byłego przewodniczącego Nowoczesnej Ryszarda Petru... idiotą. Właściwie to powiedziała, że jest „pożytecznym idiotą”, niby to taka figura stylistyczna, zaczerpnięta od Lenina, który miał ponoć tak mówić o zachodnich politykach i dziennikarzach popierających Sowietów. Że niby to Petru ma być takim „pożytecznym idiotą” PiS.
Dlaczego? Bo szkodzi partii Nowoczesna, która bez niego byłaby potęgą na miarę PiS, PO i PSL razem wziętych. Porównanie trochę krzywe i – jak na matematyczkę – nieproporcjonalne, bo przecież Petru nie chwali PiS jak robili to z Republiką Rad zachodni intelektualiści, tylko atakuje, ale dajmy już temu Leninowi spokój.
Ciekawsze jest to, że pani Lubnauer Petru idiotą, choćby i pożytecznym nazywa. Pamiętacie jak kiedyś go kryła? Z jaką troską i poświęceniem ordynarnie kłamała, a potem stwierdziła szczerze, że robiła to dla partii, bo dla partii wszystko trzeba?
Tak panie Petru, żeby nie powiedzieć Drogi Wole. Nie ostatnie to zapewne zdanie pani Lubnauer na Pana temat. Bo z moich obserwacji wynika, że większość kobiet nie znosi jednego. Kiedy jakiś facet robi z nich idiotki.
