Wiesław Gałązka

i

Autor: archiwum prywatne

Wiesław Gałązka komentuje konwencje PO i PiS: Płaczliwa Kopacz, żelazna Szydło

2015-06-23 4:00

Wiesław Gałązka w rozmowie z Przemysławem Harczukiem.

"Super Express": - Ewa Kopacz czy Beata Szydło - która z kandydatek na premiera może być lokomotywą dla swojej formacji politycznej?

Wiesław Gałązka: - Myślę, że w tej chwili przewagę ma pani Szydło. Do tej pory funkcjonowała w polityce w drugim szeregu. Jednak jako szefowa zwycięskiej kampanii Andrzeja Dudy na konwencji weszła na scenę jako zwyciężczyni. Jej namaszczenie w blasku świateł, sprawne wystąpienie, dobry spot sprawiły, że jej wyjście z cienia było przeprowadzone bardzo profesjonalnie.

- Właśnie - do tej pory jedni PiS popierali, inni atakowali, jednak wszyscy byli zgodni, że PR tej formacji szwankuje. Skąd teraz taki profesjonalizm w działaniu?

- Widzę tu rękę jakiegoś bardzo dobrego specjalisty od wizerunku. Ten styl jest bardzo amerykański. Nie zdziwiłbym się, gdyby za sukcesem Prawa i Sprawiedliwości stał jakiś amerykański doradca.

Zobacz: Beata Szydło kandydatką PiS na premiera

- Czy Beacie Szydło nie zaszkodzą jednak zarzuty, że będzie premierem sterowanym z tylnego siedzenia przez Jarosława Kaczyńskiego?

- Tak samo można by zarzucać Ewie Kopacz, że z tylnego siedzenia rządzi nią Donald Tusk. Nie uważam, by tego typu zarzuty mogły szkodzić Beacie Szydło. A Jarosław Kaczyński jest w sytuacji wręcz komfortowej. Jeśli pani Szydło się sprawdzi, będzie to też jego sukces. Jeśli jako premier Szydło zawiedzie, prezes zawsze może zastąpić ją na stanowisku. Co będzie wtedy przyjęte ze zrozumieniem.

- A co jest głównym obciążeniem premier Ewy Kopacz?

- Gdybym robił sondaż, zadałbym pytanie, której z pań - Beacie Szydło czy Ewie Kopacz - obywatele powierzyliby swoje pieniądze. Wydaje się, że większość pytanych wskazałoby na Beatę Szydło. Ewa Kopacz popełniła zbyt wiele błędów, w zbyt wielu sytuacjach zawiodła.

- A na ile mogą pomóc podejmowane próby ratowania wizerunku?

- O ile Beata Szydło i PiS prowadzą skuteczny marketing polityczny, tak Platforma i Ewa Kopacz - marketing jedynie wyborczy. Przypomnijmy sobie, jak w szoku po porażce Bronisława Komorowskiego Ewa Kopacz powiedziała, że nie należy teraz skupiać się na rozliczaniu winnych porażki, a na analizie tego, dlaczego Platforma poniosła klęskę. I padło zdanie, że należy odnieść się do ludzi młodych. A teraz na konwencji zobaczyliśmy panią premier w otoczeniu młodych składającą obietnice młodemu pokoleniu. Jeśli spojrzymy na to chłodnym okiem, bez emocji, to widzimy instrumentalne potraktowanie najmłodszych obywateli, których wykorzystuje się do poprawy wizerunku. Zaznaczam, że nie jestem fanem ani PO, ani PiS, ale większy profesjonalizm i rzetelniejsze przygotowanie się do kampanii widzę po stronie PiS.

- Czy zgodzi się pan z opinią, że Ewa Kopacz to dobry premier, ale słaby polityk?

- Nie powiedziałbym, że jest dobrym premierem. Proszę zwrócić uwagę, że PiS w swoim przekazie ma świetne podejście do społeczeństwa. Cały czas mówi o słuchaniu ludzi. Pani premier, jak lekarz pediatra, traktuje obywateli trochę jak dzieci. Mało tego, chce stosować leki, nie wysłuchawszy tego, co pacjenta boli.

- Po raz pierwszy o funkcję szefa rządu walczą dwie kobiety. Zaatakowanie Ewy Kopacz w debacie będzie łatwiejsze dla Beaty Szydło, niż byłoby dla Jarosława Kaczyńskiego?

- Mamy tu równowagę, ale obu paniom nie wypada postępować w sposób brutalny, w jaki postępują mężczyźni. Nie oznacza to, że nie mogą być twardymi kobietami. Ewa Kopacz pozowała na Margaret Thatcher, ale bardziej żelazna wydaje się jednak Beata Szydło. Głos Ewy Kopacz jest trzęsący się, wręcz płaczliwy. Pani Szydło wypowiada się bardziej "po męsku". I to jej atut. Z badań socjologów wynika, że kobiety, które mówią niższym głosem, podają zdecydowanie rękę, są skuteczniejsze.