Do ostrego starcia doszło w niedzielny ranek u Moniki Olejnik. Goszczący w studiu zamiast ze spokojem powitać nowy rok, zaczęli się sprzeczać. Iskrą, która wywołała ogień okazał się temat rządu PiS. Jednym z gości Olejnik był Andrzej Urbański, prezes Telewizji Polskiej w czasach poprzednich rządów partii Kaczyńskiego. Jak oceniło, to co wydarzyło się od wyborów parlamentarnych, jest przejawem powrotu do normalności. - To, co działo się w październiku, listopadzie i grudniu, to jest powrót do normalności - mówił Urbański. Nie zgodził się z nim inny gość programu, Ireneusz Krzemiński, którego zdziwiły słowa Urbańskiego: - Co takiego?! To draństwo Jarosława Kaczyńskiego? - pytał z niedowierzaniem Krzemiński. - Tak! Powrót do normalności! - nie dawał za wygraną były prezes TVP. Urbański dodał też, że: - To powrót do polityki przez duże „p”. Po ośmiu latach rządzenia miłością, mostami i przyjaźnią mamy politykę. Krzemiński ocenił jednak, że obecne rządy są autorytarne. Socjolog dodał, że w Polsce mamy do czynienia z zamordyzmem: - To jest polityka zamordyzmu, perfidne wykorzystanie okresu świątecznego i noworocznego. To ma służyć dyktaturze. Będziemy mieli rządy dyktatorskie - oburzył się.
Obecny w czasie audycji ks. Kazimierz Sowa przyznał, że teraz nie ma dyktatury, bo to co się dzieje, to dopiero początek jeszcze gorszych wydarzeń: - Ja się spodziewam jeszcze gorszych rzeczy, bo obawiam się, że to jest przygrywka.
Czytaj: Schetyna został szefem PO...a Petru "szefem" całej opozycji