Nie Tusk najgroźniejszy dla PiS-u
PiS czeka z kampanią uderzającą w Donalda Tuska na moment, kiedy wojna na Ukrainie nie będzie już w Polsce tematem wiodącym – informuje „Wprost”. Według doniesień portalu, z badań wewnętrznych PiS wynika, że średnia poparcia dla partii wynosi 42 proc.
– Tyle nam wystarczy, żeby myśleć o rządzeniu. Najlepsza informacja z sondaży jest taka, że Polacy oceniają, iż nie ma alternatywy po drugiej stronie – mówi znany polityk PiS.
Zdradził również, kto według obozu rządzącego jest dla nich największym zagrożeniem. Zaskoczeniem jest to, że politycy PiS nie mówią o Donaldzie Tusku, a o Rafale Trzaskowskim. Obawiają się, że zbyt mocne atakowanie przez PiS Tuska osłabi go i sprawi, że na stanowisku Donalda Tuska zastąpi do właśnie prezydent Warszawy.
Prawo i Sprawiedliwość ma planować wielką akcję wymierzoną w Donalda Tuska. Obecnie jednak nie chcą z nią ruszać, gdy wojna na Ukrainie pozostaje głównym tematem debaty publicznej. Wolą przeczekać ten “gorący okres” i ze zdwojoną siłą uderzyć później.
Dystans między obozem władzy a rywalami się zmniejsza
Jeśli w najbliższym czasie doszłoby do wyborów, Zjednoczona Prawica mogłaby otrzymać 36 proc. głosów. Takie dane przedstawia najnowszy sondaż, wykonany przez pracownię United Surveys dla Wirtualnej Polski. Oznacza to wzrost o 2 proc. w porównaniu do wcześniejszego badania. Za nią, na drugim miejscu, uplasowała się Koalicja Obywatelska z wzrostem o 2,9 proc. To oznacza, że dystans pomiędzy liderami troszeczkę się zmniejszył - z 10 do 9,4 pkt. proc. PiS czuje oddech rywali na karku?