Dziennikarz w tekście opublikowanym w “Time” opowiada głównie o pierwszych dniach po wybuchu wojny na Ukrainie. Pierwszej nocy politycy oraz doradcy, jak i sam prezydent, otrzymali kamizelki kuloodporne i karabiny szturmowe. Niektórzy po raz pierwszy w życiu trzymali w ręku broń. - To był dom wariatów. Automaty dla każdego - relacjonował Ołeksij Arestowycz doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy ds. bezpieczeństwa.
Już w pierwszych chwilach po wybuchu wojny ukraińskie służby dostały informacje o grupie rosyjskich spadochroniarzy, którzy wylądowali w Kijowie, aby zabić lub schwytać Zełenskiego i jego rodzinę. - Przed tą nocą takie rzeczy widzieliśmy tylko w filmach - zapewniał szef biura ukraińskiego prezydenta Andrij Jermak.
Zełenski nie opuścił swoich rodaków. "Rozumiesz, że oni patrzą"
Co więcej, prezydent nie posłuchał doradców i ani nie opuścił Kijowa, ani nie schronił się w bunkrze. Zamiast tego, drugiej nocy inwazji, gdy siły ukraińskie walczyły z Rosjanami na pobliskich ulicach, prezydent postanowił wyjść na dziedziniec i nagrać na swoim telefonie wideo. „Wszyscy tu jesteśmy”, powiedział Zełenski, stojąc na ulicy Kijowa wraz z m.in. premierem Denysem Szmyhalem i Andrijem Jerkamkiem. Ubrani byli w zielone podkoszulki i kurtki, które miały stać się ich wojennymi mundurami.
Wtedy też Zełenski zrozumiał swoją rolę w tej wojnie. Oczy jego ludu i większości świata były utkwione w nim. – Rozumiesz, że oni patrzą – mówił. „Jesteś symbolem. Musisz działać tak, jak musi działać głowa państwa”.
Moment, gdy "głowa nie słucha"
Dziennikarz opisał również moment załamania się Zełenskiego po zobaczeniu na zdjęciach ogromu tragedii w Buczy. Jeden widok mocno utkwił w jego umyśle. Przedstawiał kobietę pozbawioną głowy przez eksplozję. Prezydent nie mógł się po tym otrząsnąć, nawet gdy przybył na jedno z najważniejszych spotkań w swojej karierze. Ursula von der Leyen przyjechała do Kijowa pociągiem, aby zaoferować Ukrainie szybką ścieżkę do członkostwa w Unii Europejskiej. Ukraina czekała na tę okazję od dziesięcioleci. Ale kiedy w końcu nadszedł ten moment, prezydent nie mógł przestać myśleć o tej bezgłowej kobiecie na ziemi.
Kiedy stanął na podium obok von der Leyen, jego twarz przybrała odcień zieleni, a jego zwykły dar oratorski zawiódł go. Nie potrafił nawet zebrać przytomności umysłu, by wspomnieć w swoich uwagach o ataku rakietowym. „To był jeden z tych momentów, kiedy twoje ręce i nogi robią jedną rzecz, ale twoja głowa nie słucha” – powiedział później dziennikarzowi “Time.
Dziennikarz zdradził, jak zmienił się Zełenski
“Po prawie dwóch miesiącach inwazji zmienił się. Na jego twarzy pojawiły się nowe zmarszczki i nie przeszukiwał już pokoju w poszukiwaniu doradców, rozważając odpowiedź na pytanie. „Stałem się starszy” – przyznał. „Postarzałem się od całej tej mądrości, której nigdy nie chciałem. To mądrość powiązana z liczbą osób, które zginęły i torturami, jakich dopuścili się rosyjscy żołnierze. „Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem na celu zdobycia takiej wiedzy” - pisze Simon Shuster.
Jak twierdzi dziennikarz, poczucie humoru u Wołodymyra Zełenskiego nie zmieniło się. Ale dwa tygodnie wojny sprawiły, że jest trudniejszy w kontaktach, szybciej się złości i oswoił się z ryzykiem.
Zełenski wyznał również, że nigdy nie pożałował decyzji o zostaniu prezydentem, nawet z perspektywy wojny. Nie wie, jak skończy się wojna, ani jak historia opisze jego miejsce w niej. W tej chwili wie tylko, że Ukraina potrzebuje prezydenta w czasie wojny. I to jest rola, którą zamierza odegrać.
Zobacz najnowsze zdjęcia z wojny na Ukrainie.