We Francji Tusk nie miałby szans

2010-01-21 1:30

Kampanie prezydenckie i zachowania kandydatów w Polsce i we Francji porównuje wieloletni korespondent francuskich mediów Bernard Margueritte

"Super Express": - Jak wygląda walka o prezydenturę we Francji na tle naszej w Polsce?

Bernard Margueritte: - Gdy oglądałem z polskimi przyjaciółmi ostatnią debatę prezydencką we Francji, byli zaskoczeni dokładną znajomością u polityków współczesnej ekonomii i polityki międzynarodowej. Kandydaci we Francji chcą udowodnić ludziom swoją dużą wiedzę. W Polsce wytykają sobie błędy i zaniedbania. Francuskie debaty są na pewno bardziej merytoryczne. W Polsce służą raczej do załatwienia osobistych porachunków. Włodzimierz Cimoszewicz podkreśla na przykład, że nie będzie kandydował. Zastrzega zarazem, że zrobi wiele, aby obecny prezydent ponownie nie wygrał. We Francji byłoby to przyjęte z dużym zdziwieniem. Chodzi przecież o konkretną wizję państwa, a nie o konkretną osobę.

- Może to wina mediów, które nie potrafią zapanować nad debatą?

- Niestety, tu też dostrzegam brak merytorycznego przygotowania. Arlette Chabot, znana dziennikarka francuska często prowadząca debaty prezydenckie, zawsze bardzo dobrze zna omawianą tematykę. Także z tego względu nasze debaty są mniej od polskich nastawione na efekt. W debatach telewizyjnych ton zdecydowanie nadają dziennikarze. We Francji są też mniej pobłażliwi dla kandydatów.

- Francuskie kampanie nie są chyba wyprane z emocji?

- Oczywiście, że nie, ale są one na drugim planie. Są też meetingi, orkiestry, kolorowe wiece itd. Ale wszystko to jest wtórne wobec merytorycznego wymiaru kampanii. Wydaje mi się, że nad Wisłą te proporcje są odwrócone.


- W obu krajach widać jednak wpływ amerykańskiej strategii w kampaniach wyborczych. Też pan to zauważa?

- Ta amerykanizacja objawia się na różne sposoby. Coraz częściej dostrzegamy potęgę Internetu, choć w Polsce może mniej. Segolene Royal (kandydatka lewicy na prezydenta - red.) w ostatnich wyborach została kandydatką lewicy głównie dlatego, że umiała świetnie wykorzystać sieć. Odgrywa to zresztą ważną i pozytywną rolę w kampaniach. Pozwala na osiągnięcie pewnej równowagi między machinami partyjnymi a głosem obywateli. I we Francji, i w Polsce aparaty partyjne są bardzo mocne. Przeciętny Kowalski ma małe szanse zostać poważnym kandydatem, jeśli nie wystawi go PO, PiS czy inna partia. Te szanse może otwierać Internet. Amerykanizację widać jednak tak-że w czasowo-przestrzennych wymiarach kampanii. We Francji trwa właściwie cały rok, a więc dłużej niż w Polsce. Jest też rozłożona na cały kraj. Spotkania z wyborcami odbywają się w takim samym stopniu w stolicy, jak w innych miastach. W Polsce walka o prezydenturę wydaje się skupiona w Warszawie i studiach telewizyjnych.

- Czy Francuzi wykazują większe zainteresowanie kampanią od Polaków?

- Tak, muszę przyznać, że ta walka wyzwala znacznie większe emocje. Wynika to z tego, że mamy jednak wyraźny system prezydencki. Taki wybór decyduje zatem o losach kraju na kolejne pięć lat. Prezydent tylko w małym stopniu jest kontrolowany przez inne władze. We Francji żartuje się nawet, że ma królewską władzę.


- Co motywuje kandydatów na prezydenta Francji? Chęć zmian w kraju? Sondaże? W Polsce dają one wygraną Donaldowi Tuskowi, który nie zadeklarował jeszcze chęci startu.

- Donald Tusk nie miałby we Francji większych szans. Francuzi wybierają bowiem tych, którzy służbę dla kraju uważają za swój cel i marzenie. Ma to swoje zabawne strony. Dziesięć lat przed wygraną w wyborach Nicolas Sarkozy stwierdził otwarcie, że jego marzeniem jest zostać prezydentem Republiki. Powiedział, że chce i jest w stanie dokonać dla Francji więcej niż ktokolwiek inny. I ludzie to zapamiętali. To był jeden z kluczowych elementów jego sukcesu. Jeżeli kandydat nie jest pewien, czy chce być prezydentem, wykazuje niezdecydowanie, to znaczy, że się nie nadaje. Najważniejsze są pasja i pewność siebie. Nastawienie Tuska skreślałoby go we Francji już na starcie.

Bernard Margueritte

Wieloletni korespondent francuskich mediów, prezes International Communications Forum zajmującego mediami

Nasi Partnerzy polecają