WASSERMANN

i

Autor: Tomasz Radzik WASSERMANN

Wasserman zdradza, czemu Marcin P. zatrudnił syna Tuska! TAJNE NAGRANIE

2017-06-23 12:15

Przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą ds Amber Gold, poza słynnym już cytatem o "lipie", nie wyjaśniło, w jaki sposób zatrudnienie w OLT Express zdobył syn ówczesnego premiera. Zapytany o tę kwestię Michał Tusk zasłaniał się niepamięcią. Tymczasem na antenie TV Republika szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann zdradziła zaskakująco: - Jest nagranie z podsłuchu, na którym szef Amber Gold Marcin P. mówi bardzo wyraźnie: "my żeśmy go (Michała Tuska) nie chcieli, on sam do nas się pchał"; używa takiego określenia "on został nam włożony".

Wasserman przyznała w rozmowie, że według dotychczasowych zeznań i zebranych informacji Michał Tusk "robił przynajmniej dwa podejścia" do wejścia do Amber Gold. Według niej świadczą o tym zeznania Jarosława Frankowskiego (dyrektora zarządzającego OLT Express) i wyjaśnienia Marcina P. Następnie dodała zaskakująco, zdradzając istnienie tajnego nagrania, nieznanego opinii publicznej: - Wynika to także z podsłuchu Marcina P. Przebieg był taki: Michał (Tusk) przyszedł, zaproponowali mu pracę i jak to zostało powiedziane we wszystkich zeznaniach i później powielone, zadzwonił za kilka dni i powiedział, że tata mu nie pozwolił. I się temat jakby zakończył (...)  Po jakimś czasie powrócono do rozmowy. Michał Tusk podjął tę pracę, wystawił pierwsze trzy faktury, ale potem napisał maila, w którym zaproponował panu Frankowskiemu, że "może byśmy unieważnili tę umowę i poluźnili nasze relacje".

Szefowa komisji odniosła się także do kwestii "wyciągania syna premiera" z Amber Gold. Według niej można było tę sprawę rozegrać zupełnie inaczej. Jak tłumaczyła: - Wycofanie Michała Tuska z Amber Gold nie byłoby źle odebrane pod jednym warunkiem, że w trybie natychmiastowym wycofuję syna premiera i działają wszystkie służby: wchodzi ABW, policja, podsłuchy, skarbówka, blokujemy konta (...). Uratowaliśmy syna premiera, uratowaliśmy pieniądze Polaków. Ale oni nie uratowali tych pieniędzy. W jej ocenie proces "wycofywania" Michała Tuska z Amber Gold "na pewno był rozpoczęty, natomiast nie był gwałtowny i nerwowy", po czym dodała: - Jest takie nagranie z podsłuchu, na którym Marcin P. mówi bardzo wyraźnie do jednego z redaktorów naczelnych tygodnika: "my żeśmy go nie chcieli, on sam do nas się pchał", używa takiego określenia "on został nam włożony".

Prawniczka była również pytana czy, według niej, środowe zeznania Michała Tuska były wiarygodne. W jej opinii: - Na pewno w jakieś części tak, w jakiejś części nie. Ponieważ nie piszę jeszcze raportu powiem tak, żeby każdy z widzów wyciągnął sobie wnioski. Czy jeżeli pani redaktor byłaby premierem i dostała taką informację, że grozi nam wielki wstrząs finansowy (...) i jednocześnie wiedziałaby pani, że tam pracuje pani dziecko, nie zrobiłaby pani nic?

Na koniec zapytana, czy po przesłuchaniach Michała Tuska ma przeświadczenie, że był on świadomy swojej roli w strukturze tej piramidy finansowej, Wassermann podkreśliła: - Gdybym na etapie pracy uznała, że coś jest przesądzone, to bym postąpiła bardzo nieprofesjonalnie. Jestem w połowie pracy. Nauczyłam się też tego przez całe swoje życie zawodowe, że każdy dokument, każde zeznanie, może całkowicie potwierdzić lub wykluczyć tę wersję, którą zakładam. Gdybym uznała, że już wiem, co tam się wydarzyło i dlaczego do tego doszło, to bym zamknęła prace komisji. Czekam na cały materiał.

Zobacz także: Michał Tusk pogrążył ojca z uśmiechem