To niebywała historia. Sławomir Wałęsa od kilku lat mieszka w Toruniu w niewielkiej kawalerce. Na zakupy chodzi do dyskontu pod blokiem. Od lat personel sklepu wie, że syn prezydenta, który walczy z uzależnieniem alkoholowym, kupuje hektolitry piwa. Za browar zawsze płacił, ale to, co zrobił 2 stycznia tego roku, nie mieści się w głowie! Syn Lecha Wałęsy został przyłapany na kradzieży... świeczki zapachowej wartej kilka złotych. Policja, nie patrząc na nazwisko, skierowała sprawę do sądu. Ten w trybie zaocznym ukarał syna byłego prezydenta grzywną w wysokości 20 zł. Co więcej podobny wyrok zapadł także w połowie kwietnia tego roku, bo Wałęsa został w sumie dwa razy złapany na kradzieży świeczek. Nas przekonywał, że jest niewinny i nic nie wiedział ani o pierwszej, ani o drugiej sprawie, bo nie został skutecznie powiadomiony. Tymczasem ostatnio zmieniona została zasądzona kara. - Sąd zamienił orzeczoną w wyroku karę grzywny na miesiąc prac społecznie użytecznych w ilości 20 godzin pracy i umorzył koszty sądowe. Prawomocność tego postanowienia nie została jeszcze stwierdzona - poinformowała nas sędzia Ewa Stępień, wiceprezes Sądu Rejonowego w Toruniu.
W postanowieniu, które do Sławomira Wałęsy zostało wysłane, zawarta jest informacja, gdzie ma się zgłosić na wykonanie kary. Jeśli tego nie zrobi, to prawdopodobnie prace społeczne zostaną zamienione na karę aresztu. A co z drugą sprawą?
- "Sławomir Wałęsa został wezwany do zapłaty należności sądowych orzeczonych tym wyrokiem (50 zł grzywny - red.). Obecnie brak jest jeszcze zwrotnego poświadczenia odbioru wezwania do zapłaty" - czytamy w piśmie podpisanym przez panią sędzię Stępień.
ZOBACZ: Beata Szydło głosowała za uchyleniem sankcji za niepłacenie podatków
PRZECZYTAJ: Rozłam w partii Schetyny? Senatorowie PO krytykują posła Budkę