Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Walczak komentuje: Od pańszczyzny do rajów podatkowych

2018-03-30 4:00

Nie da się polskiej szlachty lubić - nie dość, że ma na sumieniu pańszczyznę, to jeszcze i upadek I RP. Ale jak przypominał mi mój redakcyjny kolega, przodkowie dzisiejszych arystokratów przynajmniej pozostawili po sobie jakieś materialne dziedzictwo - pałace, parki, szkoły czy zbiory dzieł sztuki. A co pozostawią po sobie jaśniepaństwo z Fundacji Czartoryskich? - pisze Tomasz Walczak

Ileż było zachwytów, kiedy Fundacja Książąt Czartoryskich za bagatela 100 mln euro sprzedawała swoje zbiory Skarbowi Państwa. Wicepremier i minister kultury przekonywał wtedy, że to ważny dzień dla Polski i Polaków, bo kolekcja stanie się w końcu własnością państwa. Jakby nie wystarczało, że fundacja miała w statucie, że zebrane przez nią dzieła sztuki mają być udostępniane, a kolekcja nie może być podzielona. Nie, trzeba było potomkom polskiej szlachty za to zapłacić. Szlachty, która owe dzieła nabywała za pieniądze uzyskane z niewolniczej pracy polskich chłopów. Tak, tak, to pańszczyzna była źródłem bogactwa naszej arystokracji, dzięki któremu mogła wieść próżniacze życie i otaczać się wieloma zbytkami. Aktem dziejowej sprawiedliwości byłoby więc, gdyby szlachciury, które zarządzały fundacją, przekazały swoje zbiory państwu jako darowiznę. Ale nie, oni dostali jeszcze za to od rządu ogromne pieniądze, z których część - nie wiadomo jaka - trafiła bezpośrednio do księcia Adama Karola Czartoryskiego, czyli fundatora i przewodniczącego rady fundacji.

Teraz okazuje się, że po transakcji stulecia fundacja zwija żagle. Zgłasza do sądu wniosek o upadłość. Wszyscy zachodzą w głowę, jak w rok można sprzeniewierzyć pół miliarda złotych. Odpowiedź okazuje się prosta i w sumie przewidywalna - kasa podatników znalazła się w Liechtensteinie - jednym z najprzyjemniejszych europejskich rajów podatkowych, gdzie wielkie korporacje, bogacze, putinowscy oligarchowie i teraz Czartoryscy lubią ukrywać swoje fortuny przed krajowymi fiskusami. Jednym słowem garstka przedstawicieli klasy próżniaczej uwłaszczyła się na sowitej darowiźnie, na którą wszyscy się złożyliśmy.

Nie da się polskiej szlachty lubić - nie dość, że ma na sumieniu pańszczyznę, to jeszcze i upadek I RP. Ale jak przypominał mi mój redakcyjny kolega, przodkowie dzisiejszych arystokratów przynajmniej pozostawili po sobie jakieś materialne dziedzictwo - pałace, parki, szkoły czy zbiory dzieł sztuki. A co pozostawią po sobie jaśniepaństwo z Fundacji Czartoryskich? Wniosek o bankructwo, dowód, że agresywna optymalizacja podatkowa ma się świetnie i smród zwykłego cwaniactwa.