- Władysław Kosiniak-Kamysz, obecny szef MON, od najmłodszych lat wykazywał polityczne ambicje, aktywnie uczestnicząc w spotkaniach u boku ojca.
- Jeszcze przed trzydziestką odrzucił propozycję objęcia teki ministra zdrowia w rządzie Donalda Tuska, stawiając na dokończenie specjalizacji lekarskiej.
- Mimo prób odbudowania pozycji PSL, partia pod jego przywództwem jedynie "przetrwała", a on sam mierzy się z wyzwaniem odzyskania samodzielności politycznej.
- Dowiedz się, dlaczego, mimo że niegdyś walczył o prezydenturę, dziś jego przyszłość polityczna zależy od strategicznych decyzji w obliczu relacji z Donaldem Tuskiem.
Pamiętam małego Władka
- Kiedyś będąc w Krakowie, odwiedziłem mojego znajomego dyrektora szpitala. Do gabinetu, w którym rozmawialiśmy wszedł młodziutki, wysoki lekarz. „Niezły gościu” pomyślałem i zapytałem jego ojca, czy garnie się do polityki – opowiada nam Eugeniusz Kłopotek. Wspomniany dyrektor to Andrzej Kosiniak- Kamysz (78 l.), minister zdrowia w rządzie Tadeusza Mazowieckiego ( +86 l.) i jeden z liderów PSL w ostatniej dekadzie minionego wieku.
Jego syn do polityki garnął się od dzieciństwa, o czym doskonale pamięta Marek Sawicki (67 l.). – Kojarzę małego Władka, który u boku ojca uczestniczył w wielu spotkaniach na terenie Małopolski, czasami przyjeżdżał też do Warszawy. Więc było widać, że ma zaangażowanie i taką smykałkę polityczną. Tego typu spotkania są nużące dla dzieci, a on na takiego nie wyglądał – wspomina Sawicki.
Odrzucił pierwszą propozycję Tuska, aby wejść do rządu
Władysław Kosiniak – Kamysz na dobre wszedł w politykę jako student medycyny. Współtworzył Forum Młodych Ludowców, czyli młodzieżówkę PSL. Pierwszą propozycję wejścia do rządu otrzymał jeszcze przed trzydziestką. – Miał być ministrem zdrowia w pierwszym rządzie Donalda Tuska, ale nie skorzystał z tej propozycji. Wtedy był w trakcie robienia specjalizacji lekarskiej. Chciał mieć zawód, zanim postawi na publiczną działalność i trudno nie szanować takiej postawy - mówi dalej Sawicki. Po wyborach w 2011 roku wszedł już do rządu, ale w innej roli, jako minister pracy i polityki społecznej. To on firmował wydłużenie do 12 miesięcy urlopu macierzyńskiego, ale też prowadził projekt wydłużenia wieku emerytalnego. – Jako jedyny z koalicji rządzącej głosowałem przeciw temu rozwiązaniu. Było mi żal Władka, że musiał firmować tę zmianę. Ciągnęło się to za nim jeszcze wiele lat – mówi nam Kłopotek.
Chciał być prezydentem
Koalicja PO-PSL w 2015 roku straciła władzę. W tej sytuacji działacze stronnictwa uznali, że czas postawić na młodego lidera. Władysław Kosiniak – Kamysz zastąpił na stanowisku prezesa Janusza Piechocińskiego (65 l.). Dwukrotnie wprowadził ludowców do Sejmu. W 2019 zaprosił na listy Pawła Kukiza (62 l.) i jego ludzi. Cztery lata później związał się z Szymonem Hołownią (49 l.) tworząc Trzecią Drogę.
Utrzymał PSL na powierzchni i zapewnił udział w rządzeniu krajem, ale trudno mówić o wzroście popularności partii spod znaku zielonej koniczyny. Pięć lat temu startował w wyborach prezydenckich i uzyskał zaledwie 2,36% głosów. Paradoksalnie jednak miał szansę na zwycięstwo. Gdyby Koalicja Obywatelska nie wycofała Małgorzaty Kidawy – Błońskiej (68 l.) walczyłby o drugą turę i nie byłby w tej walce pozbawiony nadziei na zwycięstwo.
Ludowcom udało się tylko przeżyć
- Wielka nadzieja PSL, doświadczony, choć młody działacz, pełen energii i werwy miał postawić PSL na nogi, przywrócić jej „należne miejsce”. Udało się przeżyć - mówi politolog dr Maciej Chudkiewicz. – Z jednej strony mógł być bardziej aktywny, mocniej stawiać się PO, silniej walczyć o elektorat miejski z małych i średnich miejscowości. Ale znów, krawiec kraje jak mu materii staje. Sam prezes wyborów nie wygra. PSL trochę się zmienił. Kilka szans wykorzystał, kilka stracił - komentuje ekspert.
Polityk PSL proszący o zachowanie anonimowości zwraca uwagę na najważniejszy jego zdaniem problem. – Władek jest za bardzo zależny od Tuska. Politycznie wychował się w jego rządzie, więc z jednej strony trudno się temu dziwić, ale powinien już odciąć tę pępowinę i umieć postawić się premierowi – słyszymy.
Tymczasem kariera samego Władysława Kosiniaka – Kamysza przebiega wręcz modelowo. W nowym rządzie został szefem MON i wicepremierem. W niebezpiecznych czasach dysponuje potężnym budżetem, bo na armię nigdy nie wydawaliśmy tak dużo jak obecnie. A za chwilę najpewniej potwierdzi swoje przywództwo w partii. Ma dwa lata na to, żeby odbudować notowania PSL i jeszcze raz wprowadzić ludowców na Wiejską. A to może być trudniejsza niż kiedykolwiek wcześniej misja.