Pamiętam, że w czasie kampanii wyborczej prezydent Andrzej Duda popisał się niezbyt udanym rapem z pamiętnym „ostrym cieniem mgły”. Polityków podpuszczono, że był to cytat z Talmudu (choć podobno nie był). Wszyscy mieli to w nosie. Oprócz polityków jednej partii. Kandydat Konfederacji dostał histerii i zarzucił Dudzie, że „nawet rapując nie traci okazji do podkreślenia swojej fascynacji judaizmem”.
W Konfederacji i jej okolicach nie brakuje rozsądnych osób. Znam takie. Nie brakuje w niej jednak i takich, które nie tracą okazji do podkreślenia swojej fascynacji choćby największymi idiotyzmami.
Tomasz Sommer, niedoszły poseł Konfederacji i dyżurny przyboczny Janusza Korwin-Mikkego uznał za „zupełnie oczywiste, że Grodno powinno, w przypadku rozpadu Białorusi, trafić do Polski”. Wojciech Cejrowski, były (a może i obecny, można się pogubić) zwolennik tego ugrupowania stwierdził, że białoruskiej opozycji powinniśmy pomóc w zamian za „zwrot ziem rdzennie polskich”.
Wiem, że nie takie brednie jak odbieranie Grodna przechodziły już w Konfederacji i okolicach przez głowy i usta. Posłowie Winnicki i Bosak deklarowali nie tak dawno przecież chęć osłabienia gospodarki Polski byleby pozwoliło to na utrzymanie czystości etnicznej małżeństw i powstrzymania imigracji z Ukrainy.
To niby drobiazgi, ale każda głupota palnięta przez osoby publiczne w putinowskiej propagandzie wybrzmiewa mocniej niż u nas. Najciekawsze jest jednak to, że do rozbiorów Białorusi rwą się u nas najwięksi polityczni gołodupcy. Skoro przy 6 proc. poparcia odlatują w przesuwanie granic na mapie, to co będzie przy 12 proc? Zażądają od USA Jackowa i Greenpointu? Przy 20 proc. razem z Cejrowskim anektują Ekwador jako polską kolonię?
Choć może Polskę jako kolonię Ekwadoru? W końcu ten facet deklarował zrzeczenie się polskiego obywatelstwa tylko ze względu na zbyt wysokie podatki i niechęć do ówczesnego premiera...