Zwolnienia dotknęły tysięcy rodzin. Nawet jeśli da się znaleźć jakąśpracę, chodzi o coś więcej: o poczucie bezpieczeństwa. Takie, którepozwala planować życie. Ale w tym niepokoju jest coś więcej. Kruszysię przekonanie, że idziemy w dobrym kierunku, do przodu. Przez długielata najpierw dążyliśmy do tego, żeby wstąpić do Unii Europejskiej, apotem, juz wewnątrz Unii, goniliśmy Zachód. Rozwój był imponujący -nawet jeśli owoce wzrostu były dzielone bardzo nierówno. To prawda,jechaliśmy zawsze kawałek za niemiecką lokomotywą, ale można byłozakładać, że ten skład będzie jechać równym tempem. Tak już nie jest.
Piotr Szumlewicz – związkowy kandydat na prezydenta RP. „Czarny koń wyborów”?
Europejskie silniki gospodarcze nie pracują już tak, jak kiedyś.Europa przegrywa konkurencję z innymi blokami, w dużym stopniu nawłasne życzenie. Niemiecka obsesja duszenia długu, relikt lat 90,spowodowała, że inni zostawili nasz kontynent w tyle. USA wydajągigantycznie pieniądze na nowe technologie. Chiny budująinfrastrukturę kolejową i rozwijają zieloną energię w tempie, o którymnam się nie śniło. Europa zachowuje się jak właściciel starej fabryki,który zamiast kupić nowe, wydajniejsze maszyny, pilnował się, żeby niewziąć nowego kredytu. Konkurencja się tych kredytów nie bała,zmodernizowała produkcję, wytwarza taniej i szybciej. Wiadomo, jakkończy się taka historia: nowi gracze wygryzają starą potęgę z rynku.
To nie my podejmowaliśmy decyzje, kiedy przyjmowano traktat zMaastricht. Ale dziś jesteśmy silnym krajem współtworzacym Unię. I tomy powinniśmy pchać Europę do zmiany, skoro inni boją się wyjść przedszereg. Nie tylko dlatego, że Francja i Niemcy, zamiast przewodzićwspólnocie, pogrążają się w politycznym kryzysie. Także dlatego, że polatach nadrabiania zaległości rozwojowych to my najlepiej widzimy, jakważne są inwestycje.
Donald Tusk od lat zarzeka się, że nie chce zmian traktatowych. Tobłąd. Polska powinna wezwać do zmiany traktatów, do wyjęcia inwestycjiz ograniczeń długu publicznego. Potrzebujemy inwestycji w energetycena ogromną skalę, żeby zachować konkurencyjność. Bez modernizacjisieci, bez elektrowni atomowych, poprawy infrastruktury, potężnychinwestycji w badania i rozwój Europa, a wraz z nią Polska, wpadnie wstagnację. A bez zmiany podejścia do kredytu te inwestycje się niewydarzą.
Od tego zależą nowe miejsca pracy, nowe inwestycje, nowy przemysł wRaciborzu, w Bielsku-Białej, w Łodzi. Polska ma interes, żeby pchnąćEuropę na nowe tory. Czas, żeby rząd znalazł w sobie odwagę i o tezmiany zawalczył.