W KNF wydali 105 tys. na narty i 1,5 mln na meble

- Wskazujemy ponad 40 umów zawartych z dyrektorem i naczelnikiem urzędu na kwotę ponad 30 tys. zł. Od kontrolerów oczekujemy wyjaśnienia celowości i okoliczności podpisania umów. Można odnieść wrażenie, że niektórzy pracownicy urzędu zamienili się w twórców, pobierając w ten sposób dodatkowe wynagrodzenie - mówi "Super Expressowi" Piotr Sułek ze Stowarzyszenia "Przywiązani do Polisy", który zawiadomił w tej sprawie CBA i NIK.

Kontrolerzy będą musieli przyjrzeć się także innym umowom, które budzą ogromne kontrowersje. KNF w 2017 r. zafundował swoim pracownikom kurs narciarski za 103 tys. zł, wydał na lekcje angielskiego dla kierownictwa ponad 18 tys. zł czy zakupił meble za 1,5 mln zł. Z kolei na... "system automatycznego wyłączenia klimatyzacji w pokojach pracowniczych przy otwartych oknach" poszło 98 tys. zł. - Wydatki oraz usługi zamawiane przez komisję wskazują na konieczność ograniczenia budżetu tej instytucji - uważa Piotr Sułek.

Co na to KNF? - Urząd wyjaśnia, że wszystkie kwoty umów zawartych w rejestrze stanowią maksymalną ich wartość i często faktyczne wydatkowanie jest niższe niż wskazana kwota. Umowy bywają zawierane na okres dłuższy niż okres jednego roku. Co do organizacji kursu narciarskiego dla pracowników za kwotę 103 tys. zł brutto, to faktyczne wydatkowanie ze środków Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych wyniosło 49,6 tys. zł. Pozostałą część kosztów pokryli pracownicy. W urzędzie trwa właśnie coroczna kontrola NIK z uwzględnieniem analizy porównawczej z danymi z lat poprzednich, realizacji wydatków budżetu państwa oraz prawidłowości i rzetelności sprawozdań - odpowiada Jacek Barszczewski z Departamentu Komunikacji Społecznej KNF.

Zobacz: Konferencja Morawieckiego. To KONIEC z nagrodami i premiami w rządzie!