Ponad 495 szkół, przedszkoli i placówek zmuszono do zamknięcia z powodu zniszczeń spowodowanych przez powódź. W samym województwie opolskim to aż 222 szkoły, a w dolnośląskim 219. Uczniowie zostali odcięci od edukacji, a rodzice i nauczyciele zastanawiają się, co dalej. Ministra edukacji Barbara Nowacka wkracza na scenę z rozwiązaniem, które ma odmienić los polskich szkół zniszczonych przez niszczycielską powódź. W czwartek ogłosiła uruchomienie platformy „Szkoły Szkołom”, a w całej Polsce zawrzało.
Pomoc dla powodzian coraz bliżej! Domański: „Mamy już pierwsze wnioski”
Pomoc, która ma działać?
„Powódź zniszczyła serca lokalnych wspólnot – szkoły. To tam dzieci uczą się, marzą i budują swoją przyszłość” – zaznaczyła Nowacka. Inicjatywa ma umożliwić szkołom z terenów nienaruszonych powodzią wsparcie tych, które ucierpiały. Platforma „Szkoły Szkołom” ma działać na zasadzie wymiany potrzeb i możliwości, oferując natychmiastową pomoc. Czy jednak to wystarczy, by odbudować zniszczoną infrastrukturę edukacyjną?. Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer w rozmowie z Polskim Radiem zapewniła, że działania resortu są szeroko zakrojone. „Uruchamiamy pomoc psychologiczną, finansową i materialną. Chcemy, by uczniowie jak najszybciej wrócili do szkół. Środki na odbudowę już są dostępne, a infolinie działają” – mówiła. Pomoc obejmie m.in. wsparcie finansowe z rezerwy subwencyjnej oraz środki na sprzątanie zniszczonych placówek. Czy jednak resort faktycznie nadąży za potrzebami szkół, które z dnia na dzień zostały zamknięte? Platforma „Szkoły Szkołom” brzmi jak świetny pomysł, ale czy zadziała w praktyce? Rodziny, uczniowie i nauczyciele czekają na konkrety. Na razie wiele obietnic, ale rzeczywistość jest brutalna. Polska patrzy, a edukacja w regionach dotkniętych powodzią stoi pod znakiem zapytania.
Poniżej galeria zdjęć "Barbara Nowacka na spotkaniu z nauczycielami w Gdańsku"