Rosja nie da rady pod surowymi zachodnimi sankcjami
Rosja oficjalnie zapowiedziała zmianę priorytetów w wojnie z Ukrainą. W rejonie Kijowa i Czernichowa planuje się „drastyczne ograniczenie aktywności wojskowej”; siły będą skoncentrowane na zdobyciu Donbasu. Jak przekazują niezależne źródła, rosyjscy urzędnicy nie wierzą już w powodzenie “operacji wojskowej”, jak nazywają wojnę na Ukrainie. Najgorszy ich problem to to, jak przekazać decyzję rosyjskiemu narodowi.
Według źródeł niezależnego rosyjskiego portalu Meduza, rosyjscy urzędnicy stwierdzili, że ich kraj nie poradzi sobie w obliczu surowych sankcji nakładanych przez zachodnie kraje.
W pierwszych dniach inwazji zarówno rosyjskie wojsko, jak i sam prezydent Władimir Putin wierzyli, że „operacja specjalna” będzie dość łatwa i nie spodziewali się takiego oporu ze strony ukraińskiej. Pod koniec lutego rozmówca Meduzy bliski Administracji Prezydenta był przekonany, że jednym z głównych problemów Rosji nie będzie zdobycie dużych miast, ale zorganizowanie normalnej pracy ich „nowej administracji”. Nie miał wątpliwości, że te terytoria, w tym Kijów, zostaną podbite.
Jednak już pod koniec marca rosyjskie kierownictwo wojskowe ostatecznie pogodziło się z faktem, że nie zdobędą Kijowa w łatwy sposób. Teraz ich zdaniem najbardziej „prawdopodobnym scenariuszem” jest przejęcie Donbasu wyłącznie pod pełną kontrolę.
To właśnie te porażki na froncie sprawiły, że stanowisko Rosji podczas negocjacji złagodziło się. Sam minister obrony Siergiej Szojgu nagle stwierdził, że „wyzwolenie Donbasu” jest „głównym celem” operacji wojskowych.
Ludzie wokół Putina zastanawiają się, jak zachować twarz prezydenta
Jak przekazuje Meduza, urzędnicy państwowi zastanawiają się, jak teraz wyjść z tej sytuacji.
„W rządzie odbywają się spotkania w różnych sektorach o mniej więcej tej samej treści: na starych zapasach można wytrzymać kilka miesięcy. Co będzie dalej, jeśli przynajmniej niektóre sankcje nie zostaną zniesione, nie jest dla nikogo jasne. Raczej jasne jest, że wszystko będzie bardzo złe. Zaczną się problemy z infrastrukturą, zaczną się problemy z transportem” – podaje źródło Meduza zbliżone do rządu federalnego.
Władimir Putin nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, co dalej.
Według jednego z informatorów portalu, prezydent jest teraz „pod wpływem różnych środowisk i ludzi”, a on sam „chciałby stworzyć pozory publicznej dyskusji” o wojnie na Ukrainie. Ta „publiczna dyskusja” sugeruje, że Putin jest gotów wysłuchać tych, którzy nalegają na pokój z Ukrainą, i tych, którzy opowiadają się za kontynuowaniem wojny na pełną skalę.
Jednocześnie sama administracja prezydenta obawia się, że „możliwy rozejm z Ukrainą uderzy w notowania Putina”.