Dr Ryszard Piotrowski: Unieważnienie? Decydują sędziowie

2014-11-21 3:00

Z dr Ruszardem Piotrowskim rozmawiał Mirosław Skowron.

"Super Express": - Są powody do unieważnienia wyborów?

Dr Ryszard Piotrowski: - Z punktu widzenia prawa trudno to ocenić już teraz, bo o unieważnieniu wyborów rozstrzyga sąd w danym okręgu, rozpatrując protesty wyborcze. O tym nie będzie decydować subiektywne przeświadczenie moje czy polityków. Unieważnienie może być jednak bardzo trudne.

- Dlaczego?

- Sędziego rozpatrującego skargi wyborcze obowiązuje domniemanie ważności wyborów. I trzeba by udowodnić, że doszło do naruszenia prawa wyborczego albo do przestępstwa przeciwko wyborom. Co więcej, te naruszenia lub przestępstwa musiałyby zostać uznane za mające wpływ na wynik wyborów.

- Jak duża musiałaby być skala nieprawidłowości, by sądy uznały wybory za nieważne?

- Tu kluczowe jest uznanie, że nieprawidłowość miała wpływ. Kupowanie głosów w okręgu, złapanie członka komisji obwodowej na dopisywaniu X na kartach i udowodnienie tego itp.

- A to, że aż od 20 do 40 proc. głosów jest nieważnych, czyli być może wyborców wprowadzono w błąd?

- To jest powód do zastanowienia się dla ustawodawcy, bo to parlament skonstruował taki system wyborczy z plikiem kart czy książeczką. Będąc wyborcą, łatwo się pomylić. Z punktu widzenia sędziego głosy nieważne jako takie nie są powodem do unieważnienia wyborów. Sędzia w danym okręgu może uznać je za nieważne w poprzednich przypadkach, o których wspomniałem.

- Ale to nie w skali całej Polski.

- Nie, to działoby się lokalnie. Oczywiście może się zdarzyć, że będą protesty we wszystkich okręgach i nastąpi unieważnienie we wszystkich, okręg po okręgu. To można sobie wyobrazić. Nie ma jednak możliwości, żeby unieważnić wybory centralnie. Wręcz przeciwnie, jest propozycja polityków, by wybory najpierw "uważnić"!

- Właśnie. Tym drugim pomysłem jest nagłe skrócenie kadencji sejmików i rad powiatów i rozpisanie kolejnych wyborów.

- To byłoby trudne, gdyż ustawodawca nie jest suwerenny w tym zakresie. Parlament sam, decydując o skróceniu kadencji, uznałby automatycznie ważność tych wyborów, by rozpisać nowe. Dlaczego rozpisałby nowe? Bo z jakiegoś powodu nie podobały mu się wyniki poprzednich wyborów? Ze względu na opieszałość komisji albo problemy informatyczne?

- A może ze względu na zaskakującą ilość głosów nieważnych? Te od 20 do 40 proc...

- Te kryteria są ważne, ale z punktu widzenia prawa subiektywne. I przegłosowanie przez parlament, ze względu na przekonanie o "nieporządności" wyborów, skrócenia kadencji byłoby niebezpiecznym precedensem. Uzasadnieniem tej ustawy musiałoby być bowiem poczucie, że coś jest nie w porządku. Ustawodawca ma zaś obowiązek być racjonalny. Taka ustawa podlegałaby też ocenie Trybunału Konstytucyjnego...

- Który uznałby, że...

- Istotne zmiany w prawie wyborczym powinny być ogłoszone na 6 miesięcy przed daną czynnością. Skrócenie kadencji byłoby istotną zmianą, w dodatku skróceniem w trakcie kadencji. Można sobie wyobrazić, że sędziowie nie przychyliliby się do tej zmiany. Przyznanie sobie przez ustawodawcę, czyli parlament, prawa recenzowania wyborów, byłoby z punktu widzenia konstytucji wątpliwe. Polityków będzie też blokowało to, że wydano na wybory duże pieniądze.

Zobacz też: Janusz Piechociński w WIĘC JAK: Totalna kompromitacja [WIDEO]

- To z punktu widzenia demokracji nie powinno ustawodawcy aż tak obchodzić?

- Na te wybory poszły olbrzymie pieniądze, więc zapewne będzie. Wielu obywateli jako kandydaci zaangażowało swoje środki prywatne, niekiedy się zadłużyli na kampanię. I teraz parlament im powie: owszem, wygrałeś w Pruszkowie, masz długi, ale wybory w Muszynie były nieporządne, więc musisz cierpieć. Można sobie wyobrazić lawinę pozwów. No i dużą niechęć wyborców do pójścia na kolejne wybory.

- Czyli nie należy się spodziewać ponownych, przyspieszonych wyborów?

- Prawny punkt widzenia, a przegłosowanie ustawy przez polityków to zupełnie różne sprawy. Politycy uchwalali już w parlamencie, a prezydent podpisywał wiele rzeczy, które konstytucjonaliści stanowczo odradzali. I działo się tak nieraz. Dla parlamentu to dwa dni pracy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz jeszcze: Wybory Samorządowe 2014. Internauci wyśmiewają PKW!