Aleksander Łukaszenka

i

Autor: East News

Unia uderza w Łukaszenkę tak, by go nie zabolało - komentuje Tomasz Walczak

2021-05-26 6:32

Łukaszence poszło w pięty? Unia Europejska odpowiada sankcjami na porwanie z samolotu lecącego z Aten do Wilna białoruskiego dziennikarza. Czy okażą się one skuteczne i zabolą Łukaszenkę? Zdaniem dziennikarza "Super Expressu", Tomasza Walczaka najnowsze sankcje wobec Łukaszenki to bardziej pomoc w izolacji społeczeństwa białoruskiego od Zachodu niż realne uderzenie w interesy reżimu.

Sankcje, które nie bolą

Przechwycenie cywilnego samolotu lecącego nad terytorium Białorusi i zmuszenie go do lądowania w Mińsku tylko po to, by dopaść znienawidzonego przez Alaksandra Łukaszenkę niezależnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza, którego uznał za terrorystę, wywołało zrozumiałe oburzenie na Zachodzie. Wiele mocny słów, które padły, pozwalały się domyślać, że za taką zuchwałość Zachód każe w końcu zapłacić mu wysoką cenę. Na razie jednak reakcja jest skromna, a Łukaszenka dalej robi swoje – topi Białoruś w morzu terroru.

Poniedziałkowe zapowiedzi unijnych sankcji zostały odebrane w Europie za szybką i ostrą odpowiedź na to, co się w niedzielę w Mińsku wyprawiało. Osobiście tego entuzjazmu nie podzielam. Jedyna konkretna decyzja do tej pory to zamiar wprowadzenia zakazu lotów dla białoruskich linii lotniczych nad Unią Europejską. Niewiele będzie to reżim kosztować, ale utrudni życie zwykłym Białorusinom.

Unia pomaga Łukaszence

Od grudnia pod przykrywką walki z koronawirusem Białoruś wprowadziła niemal całkowity zakaz wyjazdu z kraju dla Białorusinów do krajów UE. Przekroczyć granicę mogą jedynie posiadacze prawa pobytu lub umowy o pracę w Unii. Dla całej reszty jedyną drogą wyjazdu był lot z Mińska. Zakaz lotów dla białoruskiego przewoźnika Belavii, który jest często jedynym, obsługującym połączenia z wieloma krajami UE, zamyka i to okienko. Jedyną drogą wyjazdu na Zachód jest dziś Rosja, ale podróż 700 km na wschód do Moskwy, by lecieć dalej na Zachód to często dużo za dużo jak na skromne białoruskie zarobki. Unijna decyzja to de facto przysługa dla Łukaszenki, która pozwala uszczelnić wzniesiony przez niego mur oddzielający białoruskie społeczeństwo od Zachodu. Tego nikt chyba nie wziął pod uwagę, podejmując decyzję o sankcjach na Belavię.

Gdzie uderzyć, by zabolało

Nie ma za to decyzji na temat sankcji, które rzeczywiście mogłyby okazać się poważnym wyzwaniem dla biedniejącego reżimu. Być może się ich doczekamy, ale na razie nie słychać, by UE chciała wstrzymać białoruski eksport do Wspólnoty, który wart jest 10 proc. PKB Białorusi i jest głównym źródłem twardej waluty dla państwa. Produkcja petrochemiczna, drewno, metale żelazne czy nawozy sztuczne – tu trzeba by uderzyć, żeby zabolało. Pytanie, czy Zachód jest na tyle zainteresowany sytuacją na Białorusi, by się na tak poważne sankcje zdecydować. Dotychczasowe doświadczenie podpowiada, że jednak nie.

Express Biedrzyckiej - Adam Bodnar: Białoruski naród przeżywa traumę
Nasi Partnerzy polecają