- Robert Bąkiewicz usłyszał dwa nowe zarzuty: pomówienie funkcjonariuszy i dziennikarzy oraz nawoływanie do nienawiści wobec Niemców i migrantów.
- Zarzuty dotyczą jego wypowiedzi na platformie X i w wywiadach YouTube, gdzie m.in. oskarżał funkcjonariuszy o "zdradę Polski" i sugerował "niemiecką inwazję" poprzez imigrantów.
- To już piąty zarzut dla Bąkiewicza; wcześniejsze dotyczyły znieważenia funkcjonariuszy i nakłaniania do niewykonania obowiązków, a łącznie grozi mu do 3 lat więzienia.
- Bąkiewicz odmawia przyznania się do winy, twierdząc, że postępowanie jest "motywowane politycznie".
Kolejne zarzuty prokuratury wobec Bąkiewicza
Podczas czwartkowego przesłuchania w Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie Wlkp. śledczy przedstawili Robertowi Bąkiewiczowi dwa nowe zarzuty, dotyczące jego aktywności medialnej. Rzecznik jednostki, Mariola Wojciechowska-Grześkowiak, potwierdziła, że podejrzany stawił się na wezwanie i złożył oświadczenie, w którym – jak wcześniej – odmówił przyznania się do winy. Sam zainteresowany przekonywał: „postępowanie jest prowadzone w sposób intencjonalny i motywowany politycznie”.
Zarzut pomówienia funkcjonariuszy w internecie
Pierwszy z nowych punktów aktu oskarżenia dotyczy wpisu z 3 lipca, zamieszczonego na platformie X. Bąkiewicz miał w nim stwierdzić, że funkcjonariusze publiczni „sprzedają i zdradzają Polskę”, a dziennikarze pełnią służalczą rolę wobec „niemieckich panów”. Zdaniem prokuratora tego typu treści mogły narazić wskazane osoby na utratę zaufania społecznego, co klasyfikowane jest jako pomówienie
Oskarżenie o nawoływanie do nienawiści
Drugi z zarzutów dotyczy okresu od 19 czerwca do 18 lipca i obejmuje publikacje na X oraz wywiady na YouTube. Według śledczych podejrzany miał sugerować, że „Niemcy przy wykorzystaniu imigrantów prowadzą inwazję na Polskę” czy że „wspólne polsko-niemieckie patrole Straży Granicznej i Policji stanowią kpinę”. Prokuratura uznała, że takie stwierdzenia mogły wywoływać wrogość wobec osób narodowości niemieckiej oraz migrantów.
Wcześniejsze zarzuty
Bąkiewicz ocenił działania prokuratury jako próbę ograniczenia jego aktywności publicznej. „To jest próba zamknięcia mi ust (...). Nie ma żadnych podstaw do tego, żeby stawiać mi jakiekolwiek zarzuty” – mówił po wyjściu z budynku przy ul. Chopina.
Nowe zarzuty dołączają do wcześniejszych, dotyczących m.in. incydentu z 29 czerwca w Słubicach, kiedy miał znieważyć funkcjonariuszy SG i ŻW, oraz prób nakłaniania ich do niewykonania obowiązków. Łącznie ciążą na nim pięć zarzutów, z których część zakwalifikowano jako czyny o charakterze chuligańskim, co podnosi dolną granicę kary. Najpoważniejsze z nich mogą skutkować karą do trzech lat pozbawienia wolności.
Wobec Bąkiewicza wciąż obowiązuje dozór policji, zakaz zbliżania się do przejść granicznych na mniej niż kilometr oraz konieczność informowania o opuszczaniu miejsca pobytu. Podczas przesłuchania jak zwykle pojawiła się grupa około 40 zwolenników, ubranych w kamizelki z logo Ruchu Obrony Granic, organizacji założonej przez Bąkiewicza w ramach działalności na pograniczu.